sobota, 13 maja 2017

O magicznej piance Saisona, Phenome-nalnym szamponie do włosów, uroczej panience Coco i innych okryciach kwietnia ;)

Kwiecień, wyjątkowo mroźny tego roku, już za nami (uff!), a ja otwieram szeroko ramiona witając wiosnę, mam nadzieję, że wreszcie tę prawdziwą, ciepłą i słoneczną! ;)) I jakkolwiek miniony miesiąc nie rozpieszczał mnie pogodą, to kosmetycznie-makijażowo już bardzo. Sporo za mną miłych spotkań i o kilku Wam dziś opowiem :) Zapraszam do lektury! 

Perfumy!♥ Z nadejściem wiosny porzucam wszelkie ciężkie nuty zapachowe, zwłaszcza te jadalne: nijak nie współgrają one dla mnie z wiosenną aurą. Sięgam za to po zapachy lekkie, kwiatowe, często zielone.  W tym sezonie wierna jestem zeszłorocznym sympatiom, w związku z czym na mojej skórze najczęściej gości śliczny cytrusowo-drzewno-trawiasty Versace, Versense i buchająca kwiecistą zielenią Florabotanica od Balenciagi


Niejaką nowością jest obecność Coco Mademoiselle - przed czasy jeden z ulubionych zapachów Chanel, potem gdzieś ta dziewczęca słodkość zaczęła mnie nużyć, by wreszcie tej wiosny wrócić do łask pełną siłą, aż do ostatniej kropli! Poluję na kolejny flakon i jeśli dobrze liczę, będzie to już moja 4 buteleczka ślicznej Coco! To musi coś znaczyć ;-)


Polska marka Delia to dla mnie odkrycie na miarę Bielendy. O ile ta druga zachwyca mnie głównie pielęgnacją, to Delia co rusz zaskakuje makijażowymi nowinkami. Te cudownie kremowe pomadki, matowe a jednocześnie soczyste w kolorze błyszczyki, napigmentowane miękkie kredki! Zdradzę Wam jeszcze, że i podkład mają świetny! Wkrótce na blogu pojawi się jego recenzja, w jednym szeregu obok Guerlain, Clarins i ArtDeco! Zatem, stay tuned.


A skoro o Clarins mowa to kremowy cień z serii Ombre Matte wzbudza we mnie nieco ambiwalentne odczucia. Na plus zaliczam mu przepiękny kolor - mój egzemplarz to Heather, urzekający zgaszony wrzos, który cudownie współgra zarówno z niebieskimi tęczówkami (magia!) jak i tymi zielonymi. Niestety, wbrew huraoptymistycznym opiniom w Sieci, bez bazy ani rusz, po paru godzinach cień zbiera się nieestetycznie w załamaniu powieki. Szczęściem dla tego koloru jestem mu w stanie sporo wybaczyć, ale na kolejny egzemplarz raczej się nie skuszę, chociaż i pozostałe kolory są piękne!


Złuszczająca pianka Saisona to miłość od pierwszego użycia. Jeśli podobnie jak ja jesteś freakiem oczyszczania, peelingowania i złuszczania skóry to taaak! musisz ją mieć! Pięknie pachnie, jest łatwa w obsłudze, a jej działanie..! Niech Cię nie zwiedzie niepozorny wygląd, to prawdziwy killer! Producent zaleca, by nakładać ją na oczyszczoną z makijażu skórę (raz dziennie!), zostawić na parę sekund, po czym zmyć chłodną wodą. I to w zupełności wystarczy, wydłużenie czasu działania pianki na skórę może skutkować jej podrażnieniem. Kosmetyk ma naturalny skład;, zawiera opatentowany składnik złuszczający oraz rozjaśniające skórę ekstrakty roślinne. Na chwilę obecną najlepszy peeling enzymatyczny jaki znam 


MultiEssence 4w1 Bielendy to kolejna nowość. Idea kosmetyku łączącego w sobie oczyszczenie, tonizowanie, odświeżenie i jednoczesne nawilżenie skóry (a dokładnie: oczyszcza jak mleczko, tonizuje jak tonik, regeneruje jak maska i pielęgnuje jak krem - tym mnie skusili!) skutecznie zachęciła mnie do zakupu i  nie żałuję, producent solidnie wywiązuje się z wszystkich obietnic. Co więcej, mimo że zazwyczaj nie lubię, gdy tonik pozostawia po sobie jakąkolwiek warstwę na skórze, tutaj mi to nie przeszkadza - esencja sprawia, że skóra jest wyczuwalnie bardziej miękka, nawilżona i nieco śliska w dotyku. Mam wersję przeznaczoną do pielęgnacji cery suchej, poza nią dostępne są jeszcze 2 warianty (cera mieszana i dojrzała) i z przyjemnością wypróbuję każdy z nich. 



Marka Regenerum to przede wszystkim kultowe serum do paznokci. Tym razem jednak nie o pielęgnacji paznokci będzie, a o balsamie do ciała i odżywce do włosów. Na początek przyznaję - zwiodła mnie etykieta 'regenerujące'; spodziewałam się treściwych ciężkich mazideł, a tymczasem dostałam lekkie i przyjemne w stosowaniu serum, o niezwykle przyjaznej, delikatnie kwiatowej (czy są to piwonie? ;)) nucie zapachowej


Odzywka jest bardzo przyjemna i robi co ma robić - odżywia włosy, dodaje im  blasku, ułatwia rozczesywanie, ale to w serum do ciała się zakochałam. Niezwykle lekka pianka o mocnych właściwościach regenerujących błyskawicznie wnika w skórę pozostawiając ją elastyczną, gładką i nawilżoną. A dzięki konsystencji pianki aplikacja trwa zaledwie parę sekund! Idealne rozwiązanie na poranki w pośpiechu ;)


Pozostając w temacie balsamów, kwiecień to dla mnie ostateczne pożegnanie z Pat & Rub.  Masło i balsam z serii otulającej to ostatnie egzemplarze Pat & Rub w moich zapasach i nie ukrywam, będzie mi ich brakowało. To zdecydowanie jedna z moich ulubionych linii pielęgnacyjnych, zarówno ze względu na zapach, efekty jak i sam komfort stosowania. Nie pozostaje mi nic innego, jak rozejrzeć się za alternatywą wśród kosmetyków Naturativ bądź nowych kosmetyków Kingi. Co polecacie? :)



I last but not least - tytułowy szampon. Phenome przyzwyczaiło mnie do wysokiej jakości kosmetyków i właściwie nie sądziłam, że uda im się mnie w tym temacie jeszcze zaskoczyć. Tym bardziej, że szampon to szampon, nie spodziewam się euforii w czasie stosowania. Błąd! Szampon z serii Rebalance to relaks i odświeżenie już w czasie mycia włosów, a potem jest tylko lepiej! Włosy po umyciu są gładkie, miękkie, lśniące i na długo pozostają świeże. Nie plączą się, wyglądają na zdrowe i odżywione. Nie wyobrażam sobie, czego więcej mogłabym chcieć od szamponu ;) Kosmetyki Phenome znajdziecie zarówno w butikach marki (do 26 maja na hasło #mama otrzymacie rabat 20%), Douglasie i, co odkryłam z niemałym zaskoczeniem, także w aptekach SuperPharm


A jakie były Wasze odkrycia w kwietniu? ;))

18 komentarzy:

  1. Saisona bardzo mnie ciekawi i łazi za mną od dłuższego czasu, natomiast Bielendę kupię w promocji ;) Wiesz że nigdy nie zwróciłam uwagi na Coco Channel, musze w końcu to nadrobić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem fanką zapachów Chanel, większość (poza butikowymi) mam lub miałam i miłe wspominam :) Koniecznie powąchaj, w mojej ocenie Coco Mademoiselle jest łatwa do kochania ;-)

      Usuń
  2. Same perełki :) Uwielbiam zapach Versace, Versace, uwielbiam też kosmetyki Clarinsa, pozostałe chętnie poznam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! To taki piękny zapach, prawda? A co do Clarins - marka ma dużo perełek w swojej ofercie :)

      Usuń
  3. Pomadki z Deli mam ochotę wypróbować :) Perfuma wygląda słodko <3

    OdpowiedzUsuń
  4. miałam ten balsam w sprayu z Regenerum, dobrze go wspominam. znam też zapach Florabotanica, ładny choć nie do końca mój

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie ta Coco latem nie przejdzie, choć jest cudowna :) ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie, koniec końców to dość słodki zapach.

      Usuń
  6. Bardzo podobają mi się cienie w kremie, nie tylko Clarinsowe, ale w ogóle, ale miałam dwa cienie w kremie z Diora i byłam bardzo niezadowolona, więc po prostu się boję spróbować innych. U mnie bez bazy też ani rusz, mam opadające powieki i baza musi być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne cienie w kremie, które dają u mnie radę bez bazy to Maybelline Color Tattoo, a i też nie wszystkie kolory. Cała reszta, od Diorów, przez Chanel, aż po wspomnianego wyżej Clarinsa potrzebuje wsparcia.

      Usuń
  7. Nie wiedziałam, że Delia produkuje kolorówkę:)
    A co do wiosennych zapachów - od Florabotanica wolę Rosabotanica. Polecam do wypróbowania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam Rosabotanica i wiem, że ma nawet więcej zwolenniczek niż Flora, ale na mojej skórze wybija jakimś słabym zielskiem i nie układa nam się ta relacja zbyt obiecująco :]

      A Delia produkuje naprawdę niezłą kolorówkę, zwłaszcza jeśli chodzi o pomadki i tusze do rzęs ;)

      Usuń
  8. Ja też lubię wszelkiego rodzaju produkty złuszczające, więc twój opis tej pianki naprawdę mnie zainteresował! Poza tym ta linia kosmetyków Pat&Rub też skradła moje serce przyjemnym zapachem, choć scrub był dla mnie naprawdę sporym koszmarkiem :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny wpis, muszę wypróbować Delię:) , Bielenda dla mnie też jest świetna, polubiłam serum do ciała tej marki : Płatki owsiane i Olejek lniany , jest naprawdę dobre i pięknie pachnie.Pozdrawiam, Ela

    OdpowiedzUsuń
  10. Pianka wygląda niesamowicie, muszę spróbować!!! Od dawna szukałam i nastawiałam się na taki produkt i chyba mnie zmotywowałaś :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym myślisz :-)