Doprawdy trudno przejść obojętnie obok najnowszej promocji Rossmanna, w której przy zakupie dwóch kosmetyków do pielęgnacji twarzy kolejne dwa dostajemy gratis, mnie w każdym razie się to nie udało ;) Na szczęście tym razem wybór był prosty - od dawna ciekawa byłam inspirowanej azjatyckimi kosmetykami serii Hada Labo od Dax Cosmetics. W poszukiwaniu idealnego kremu z filtrem do twarzy poszłam za ciosem i tutaj wybór także padł na azjatycki kosmetyk, tym razem z asortymentu Skin79. Pierwsze testy już za mną, jeśli jesteście ciekawe jak wypadły, zapraszam dalej!
Wybierając kosmetyki Hada Labo kierowałam się sugestiami producenta, który na odwrocie opakowań proponuje następujące zestawienie jako kompleksowe podejście do japońskiej pielęgnacji nawilżającej: Lotion No.1 - Super Hudrator, serum Water Serum, Day & Night Cream lub Gel (wybrałam Intense Hydrating Skin-Plumping Gel) i krem pod oczy Deep Wrinkle Corrector Eye & Mouth Area Cream. Nawilżenie to zdecydowanie to, czego mojej skórze ostatnimi czasy brakuje najbardziej i jestem ogromnie ciekawa, jak Hada Labo poradzi sobie z tym wyzwaniem. Póki co zdradzić mogę, że lotion, reklamowany jako bestseller w Japonii - ponoć sprzedawany jest co 2 sekundy! - jest nie tylko bardzo przyjemny w użyciu, ale też przynosi szybkie efekty. Poprawa poziomu nawilżenia skóry widoczna jest już po paru dniach. Powoli włączam do pielęgnacji pozostałe elementy serii i wkrótce wrócę do Was z kompleksową recenzją całej czwórki.
Polowanie na dobry filtr do twarzy to jak poszukiwanie świętego Graala. Przez parę ostatnich lat wierna byłam Vichy, Capital Soleil i właściwie nie mam mu nic do zarzucenia, w dalszym ciągu uważam, że to jeden z lepszych kremów z filtrem, jaki miałam okazję stosować. A zatem skąd chęć zmiany? Wyłącznie z ciekawości - filtr Waterproof Sun Gel SPF 50+ od Skin79 reklamowany jest nie tylko jako idealna ochrona przed szkodliwym promieniowaniem UV, ale także jako doskonała baza pod makijaż i to w zupełności wystarczyło, żeby mnie przekonać o konieczności posiadania.
Za właściwości chroniące kosmetyku odpowiadają w większości filtry chemiczne z niewielkim dodatkiem filtrów mineralnych, która to kombinacja pozwoliła wyeliminować efekt tłustości i bielenia skóry oraz poprawić jego wodoodporność. I tak jest w istocie - Waterproof Sun Gel to kosmetyk lekki, niemal żelowy, łatwy do rozprowadzenia na skórze i szybko się w nią wtapiający. Godne uwagi są także właściwości pielęgnujące, wysoka zawartość ekstraktów roślinnych (m.in. z nasion chia i wąkroty azjatyckiej) gwarantują szybką regenerację i nawilżenie i rzeczywiście komfort noszenia kosmetyku na skórze jest bardzo wysoki. Początki naszej znajomości zapowiadają się bardzo obiecująco i z ciekawością oczekuję, co będzie dalej!
Wraz z filtrem przybyły do mnie maski żelowe i próbki kolejnych azjatyckich hitów - ślimakowej esencji Benton Snail Bee High Content Essence i Aloe BHA Skin Toner. Nie miałam jeszcze okazji wypróbować masek, ale obie próbki zużywam z dużą przyjemnością i na pewno zdecyduję się na zakup pełnowymiarowych kosmetyków.
Dajcie znać, czy i na co skusiłyście się w Rossmannie i czy macie już swoje azjatyckie hity? ;)
Muszę przyznać, że produkty bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńOglądałam te produkty Hada Labo, ale się nie skusiłam. Chętnie poczytam, jak się sprawdziły u Ciebie.
OdpowiedzUsuńPodeszłam bardzo sceptycznie, ale póki co jestem na tak :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZ masek ślimakowych już korzystałam i są całkiem całkiem, szału nie ma. Teraz czaję się na krem ze śluzem ślimaka :)
OdpowiedzUsuńWzięłam je bardziej z ciekawości, niż wielkich oczekiwań, wiec także cudów się nie spodziewam :)
UsuńTen filtr brzmi świetnie! W tym roku znowu sięgnęłam po Avene, ale chętnie przygarnęłabym coś o lekkiej, żelowej konsystencji. Nie lubię stosować kremów z flitrem, bo zawsze czuję, że mam jakąś przeszkadzającą warstwę na twarzy - tak też jest z Avene, ale ten przynajmniej nie zapycha mi cery.
OdpowiedzUsuńW takim razie gorąco polecam Ci Skin79, nie czuć go na twarzy, wchłania się szybko i do końca. Zostawia lekki połysk zdrowej skóry, nie bieli, ideał <3
UsuńRównież skusiłam się na tę serię Hada Labo :) Ciekawe, jak się sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak u Ciebie sprawdzi się HADA LABO, ja bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńCzytałam ;))
Usuńmiałam na razie te maseczki snail ze skinu i są super. A żel bardzo kuszący. Zamówię sobie po pracy :P
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć! Cały czas czekają na testy ;))
UsuńPuk puk?
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tymi produktami, nawet nie wiedziałam, że w Rossmanie znajde teraz takie cuda. Ale do Ross nie wchodziłam już wieki...
Jest i bije rekordy popularności sądząc po wpisach w sieci ;) Poki co mam mieszane uczucia, ale daję im szansę :)
UsuńJa jeszcze nie używałam żadnego azjatyckiego kosmetyku
OdpowiedzUsuńUżywałam kiedyś BB creamów ale ostatecznie wróciłam do tradycyjnych podkładów, więc kolorówce mówię nie. Teraz zaciekawiła mnie pielęgnacja - filtr z posta jest cudowny, chroni i pielęgnuje, proponuję wiec - zacznij od niego ;))
Usuńciekawe zakupy, ja kupiłam maseczki saszetkowe
OdpowiedzUsuńTestowałaś juz?
Usuń:)
W Rossmanie kupiłam oczywiście straszną ilość olejków do demakijażu, bo uwielbiam. Sama nie wiem, co teraz zrobię z taką ilością :) HadaLabo jest bomba, a filtra nie próbowałam, ale zachęcasz, zachęcasz...
OdpowiedzUsuńOlejki do demakijażu to trend, który zupełnie mnie omija, nie mogę się przemóc. A filtr wychwalam wszem i wobec, jest cudowny :)
Usuń