Jakiś czas temu przyjrzałam się swoim kosmetykom do pielęgnacji włosów i odkryłam, że tęsknię za odżywkami bez spłukiwania, takimi, które mogę nałożyć na umyte już włosy i które dadzą mi złudzenie lepszej pielęgnacji. Zawsze nieco podejrzliwie patrzę na produkty, które producent każe mi dokładnie spłukać i to zaledwie po trzech minutach od aplikacji!
John Masters Organic ma w swojej ofercie zarówno produkty do ciała (zachwycające!), twarzy (niezłe, ale nie zatrzymałam się przy nich dłużej) i do włosów, które od paru miesięcy poznaję. W dzisiejszym wpisie zdarzę Wam co sądzę o dwóch z nich i są to: odżywka w sprayu Zielona herbata i nagietek oraz nabłyszczająca odżywka Shine on - obie bez spłukiwania. Ta pierwsza - Zielona herbata i nagietek - jest cudna: pięknie pachnie cierpkim zapachem siekanych ziół; mamy tu ekstrakty z zielonej herbaty, nagietka, nasion brokułów, rumianku i rozmarynu. Dzięki lekkiej wodnistej konsystencji błyskawicznie wnika we włosy nie oblepiając ich i nie obciążając. Sprawia, że włosy są miękkie, jedwabiście gładkie i błyszczące. Tak bardzo ją lubię, że czasem spryskuję nią nawet suche włosy, choćby po to, żeby ładniej pachniały ;) Nie zauważyłam jedynie, by odżywka - wbrew deklaracjom producenta - zwiększała objętość włosów, z pewnością za to dodaje im urody. Opakowanie to plastikowa buteleczka o pojemności 125 ml. Polecam gorąco.
Z Shine On nie poszło tak prosto. Założyłam, że będzie to produkt, który nie tylko odżywi i nabłyszczy włosy, ale także delikatnie podkreśli ich skręt/falowanie. No nie do końca ;) Być może to specyfika moich włosów (choć jest ich dużo to są raczej cienkie) ale nawet przy minimalnej ilości użytego żelu zdarzało się, że były nadmiernie obciążone i finalnie całości zdecydowanie bliżej było do efektu wiszących smętnie strąków niż sprężyście elastycznych pukli ;) Tak naprawdę w pełni doceniłam Shine On wówczas, kiedy włosy narażone na działanie grzejników zaczęły się mocno elektryzować - i tu żel spisywał się idealnie - wystarczyła odrobina by ujarzmić to, co naelektryzowane. Podobnie radzi sobie z puszeniem. I choć nie mogę napisać, bym używała żelu regularnie, a już na pewno nie wyobrażam sobie nakładania go na włosy na całej długości (co robi na przykład Anula z boga Naturalna Zakupholiczka, odsyłam Was do jej recenzji: Klik!) to nie żałuję zakupu - żel najczęściej służy mi do pielęgnacji i zabezpieczania końcówek. Podobnie jak odżywka w sprayu, żel jest niesamowicie wydajny. Opakowanie to szklany słoiczek (113 gramów żelu).
Jeśli skusiłam Was na wypróbowanie kosmetyków JMO to zachęcam do zakupu bezpośrednio ze strony producenta. Regularne promocje i spory pakiet próbek osładzają ceny.
Jedynie ten żel mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
Ma wielu zwolenników, to prawda :)
Usuń*: *: *:
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)))))
To pewnie moim włosom spray by się nie podobał :)))
Shine on to jedyna odżywka bez spłukiwania, którą polubiłam. Tylko masakrycznie wydajna, używam i używam i jeszcze poużywam :D
Aniu odżywka jest świetna, inna zupełnie niż żel, to racja, ale robi same cudności na włosach :) Daj jej szansę :)
UsuńJa wszędzie widzę bursztyny.
OdpowiedzUsuń^.^
Usuńna John Masters Organic od dawna mam chęć :) może w tym roku sie uda
OdpowiedzUsuńMoja lista też jakby się powiększyła ;)
Usuńja miałam serum do twarzy z JM i bardzo je lubiłam, ale niestety się skończyło :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta odżywka w spray'u :)
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię takie odżywki:)
UsuńJuż od jakiegoś czasu kręcę się przy kosmetykach John Masters Organic, ale jeszcze nie udało mi się nic kupić. Skusiłaś mnie trochę tym żelem, właśnie ze względu na dziwną formę... Może, może...
OdpowiedzUsuńNa pewno nie można mu odmówić oryginalności :)
UsuńJa nie używałam jeszcze odżywek i szamponów, miałam rzeczy do ciała: peeling z malinami i balsam do ciała z pomarańczą i wanilią, wow jak pachniały pięknie!
OdpowiedzUsuńAgata czytasz mi w myślach ;) właśnie peeling i balsam to następne pozycje do wypróbowania :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji wypróbować produktów tej marki, wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńTaki żelowy ujarzmiacz niesfornych kosmyków przydałby się na pewno :)
Interesujące produkty :)
OdpowiedzUsuń