wtorek, 24 stycznia 2017

MAC Huggable - Commotion i Extra Sweet

Uwielbiam soczyste odważne kolory na ustach kobiet, im bardziej wyraziste, tym większy jest mój zachwyt. Niestety sama w mocno umalowanych ustach czuję się jak dziecko, które dorwało się do pomadek rodzicielki, stąd moje wybory są zdecydowanie mniej odważne ;)  Jeśli więc pomadki to najchętniej półtransparentne -  z delikatną pigmentacją, połyskujące, o lekkim żelowym wykończeniu. I taka jest historia mojej sympatii do MAC Huggable Lipcolour - podoba mi się w nich wszystko, począwszy od przeuroczej nazwy, poprzez śliczny zapach maślanych ciasteczek, aż po cudownie naturalny efekt na ustach.


Seria Huggable była dla mnie sporym zaskoczeniem; dotąd pomadki MAC kojarzyły mi się głównie z mocnym pigmentem i zdecydowanymi kolorami. Tutaj nie ma ani jednego ani drugiego, owszem, gdyby się uprzeć, za którąś z kolei nałożoną warstwą uzyskamy na ustach efekt zbliżony do tradycyjnych kremowych pomadek, ale przy pierwszej warstwie usta zdają się zaledwie muśnięte kolorowym błyszczykiem. Twardy i odporny na temperatury sztyft daje żelowy połysk - usta są miękkie i wyglądają jak dopiero co zwilżone językiem. Efekt bardzo na plus! Połyskująca warstwa Huggable lekko nawilża i pielęgnuje usta, aczkolwiek nie uchroniła mnie przed ich spierzchnięciem, przypuszczam więc, że lepiej sprawdzi się w tej roli wiosną i latem, niż w mroźne zimowe dni. 






Skusiłam się na dwa kolory: piękny i przywodzący skojarzenia z koktajlem z czarnej porzeczki Commotion i słodki, nieco cukierkowy w charakterze róż Extra-Sweet. O ile w tym pierwszym odcieniu zakochałam się od razu (i nic dziwnego, to najczęściej wybierany przeze mnie odcień szminek), to Extra Sweet nie wydaje mi się już tak idealnym wyborem - ten śliczny dziewczęcy róż prawdopodobnie dużo lepiej zaprezentuje się w akompaniamencie letniej opalenizny niż szlachetnej zimowej bladości ;) Z przyjemnością dam mu taką szansę, bo oba kolory są niezwykle komfortowe w noszeniu - za sprawą delikatnej pigmentacji można je aplikować niemal w ciemno, bez lusterka, ścierają się bardzo równomiernie i nie zostawiają na ustach mocno wyczuwalnej warstwy. Idealna pomadka na co dzień. 


Dajcie znać, co sądzicie o takich formułach. Macie wśród nich ulubione pomadki? Jeśli tak, to koniecznie pochwalcie się jakie, chętnie przetestuję!



23 komentarze:

  1. Śliczne są obie pomadki i zdjęcia. Pokażesz je na sobie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie, zwłaszcza, że mam trochę kolorówki do obfocenia na sobie ;) Czekam aż moje usta dojdą do siebie :D

      Usuń
  2. Fioletowa! Piękna i zdecydowanie moja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja sobie upatrzyłam odcień Rich Marron:) Ale Commotion też mi się bardzo podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam zakochana w Rusty, ale nigdzie nie mogę jej dostać.

      Usuń
  4. kolory są piękne, jestem ciekawa jak wyglądają na ustach :) Ja lubię zarówno mocne, odważne kolory, jak i delikatne błyszczykowe wykończenie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne odcienie <3 Szkoda,ze nie wrzuciłaś zdjęcia jak prezentują się na ustach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym widzieć jak wygląda na ustach! Ale ciemny kolorek prześliczny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mroczny fiolet ma moc! Od razu mam skojarzenia z Alienem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Piękny zapach, nawet ostatnio rozwazam kupno ;-)

      Usuń
  8. Chyba pierwszy raz o nich słyszę :P

    OdpowiedzUsuń
  9. lubię pomadki z Maca, tych nie miałam, bo niekoniecznie jestem fanką takich wykończeń, ale ten ciemny kolorek bardzo mi się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam tą serię pomadek Maca, mam obecnie 3 kolory, ale na pewno będzie więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bardzo lubię takie formuły :) Śliczny ten róż, chętnie bym go przygarnęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. oba kolorki bardzo ładne, lubię takie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ... fajne kolorki, ciekawe jak ten fiolet wygląda na ustach?;) Ja do mojej "zimowej" dosłownie urody preferuję kolor fuksji coby dodać sobie wyrazistości :) a na co dzień nie pogardziłabym zimnym lżejszym odcieniom różu:) Pozdrawiam zimowo, Ela

    OdpowiedzUsuń
  14. Commotion dla mnie jest numerem 1! Czekam na wpis, w którym pokażesz kolorki "na sobie". <3

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym myślisz :-)