Jest trochę nowości, trochę blogerskich hitów, jest i trochę pewniaków od sprawdzonych firm. Słowem, tyyle dobroci w mojej kosmetyczce ;) Zobaczcie same, zapraszam na post!
Krem do pielęgnacji stóp Double Mint od Phenome wprawdzie żadną rewolucją na miarę achów i ochów nie jest, ale z pewnością stanowi przyjemny element codziennej pielęgnacji. Lekko nawilża, zmiękcza i delikatnie odświeża skórę stóp zapobiegając jej szorstkości i wysuszeniu. Szybko się wchłania, nie straszy tłustością i lepkością, dzięki czemu już parę minut po aplikacji mogę wskoczyć w sandałki. Mała rzecz, a cieszy ;)
Luna - słynna szczoteczka marki Foreo. W przepięknym turkusowym kolorze <3 Ileż ja się o niej wspaniałości naczytałam, cóż ona robić nie miała! I mimo że do końca nie byłam przekonana, że jest mi koniecznie potrzebna, uległam internetom ;) Póki co, w pierwszym okresie stosowania, szczoteczka spowodowała głównie lekki wysyp niedoskonałości, co ponoć często się zdarza na skutek intensywnego oczyszczania skóry. Sceptycznie podchodzę do takich rewelacji na mojej twarzy, na szczęście było, minęło, od paru tygodni znowu cieszę się czystą, gładką skórą i oby tak zostało. Za wcześnie jeszcze na kompletną recenzję, póki co potwierdzam, że szczoteczka jest miękka i delikatna, nie podrażnia skóry i śmiało mogą po nią sięgać posiadaczki najbardziej nawet wrażliwych cer.
Miniatury Shiseido to dodatek do zakupów w Sephorze online. Nie miałam jak dotąd okazji ich wypróbować, tym bardziej że perfumeryjne marki zachwycają mnie bardziej swoją kolorówką niż pielęgnacją, ale ponieważ o Shiseido czytam na wielu blogach dużo pozytywnych opinii, chętnie wypróbuję na sobie.

Norel - marka pewniak w mojej kosmetyczce. Tym razem w postaci trzech kosmetyków - Ujędrniającego kremu do biustu, szyi i dekoltu, Punktowego korektora przebarwień - Whitening i Ochronnego kremu z filtrem SPF 30+, Skin Care. Tubka z ujędrniającym kremem do biustu, szyi i dekoltu ma się już ku końcowi i z tej perspektywy mogę ocenić, że kosmetyk jest bardzo przyjemny i regularnie stosowany utrzymuje skórę w dobrej kondycji. Konsystencja kosmetyku jest idealna na lato - lekka, błyskawicznie się wchłania, nie zostawia żadnego filmu na skórze, a jednocześnie czuć, że ta jest miękka i nawilżona, znika nieprzyjemne uczucie suchości i napięcia. I na koniec to, co niezwykle ważne dla mnie - krem nie powoduje wysypu krostek na wrażliwej skórze dekoltu, co regularnie przytrafia mi się przy tego rodzaju balsamach.
Punktowy korektor Whitening przyspiesza regenerację skóry po wypryskach, hamuje stany zapalne, rozjaśnia przebarwienia i generalnie jest dużym wsparciem w procesie przywracania skórze jednolitego koloru. Nie wiem, jak poradzi sobie z przebarwieniami słonecznymi; moją bolączką są głównie pozostałości po wysypkach alergicznych, latem jako rasowy owocożerca co rusz padam ofiarą alergii, które objawiają się swędzącą i pozostawiającą po sobie ślady wysypką. Dzięki preparatowi Norel mogę o niej zapomnieć szybciej niż zwykle i jeśli macie podobne problemy, zachęcam Was gorąco do przyjrzenia się kosmetykowi bliżej: KLIK!
Ochronny krem Skin Care SPF 30+ to przyjemna alternatywa dla klasycznych filtrów. Kosmetyk dzięki zawartości filtrów mineralnych i chemicznych skutecznie chroni przed słońcem, a dzięki wzbogaceniu składu w witaminy C i E dodatkowo ma właściwości regenerujące i wzmacniające. Skuteczność ochrony przed słońcem udało mi się przetestować w trakcie tych paru słonecznych dni, które wydarzyły się tego lata nad Bałtykiem ;), ale i tak najbardziej zadowolona jestem z towarzyszących ochronie przeciwsłonecznej właściwości pielęgnujących - krem nie zapycha, nawilża i uelastycznia skórę, a same przyznacie, ze to więcej, niż zwykle spodziewamy się po filtrach ;) Nie ukrywam - naprawdę miło mnie zaskoczył.
Zamieszanie wokół marki Pat & Rub sprawia, że promocja goni promocję. Skorzystałam z okazji i zrobiłam zapas ulubionego toniku, skusiłam się też na krem do twarzy dla męskiej połowy oraz Otulające masło do ciała, którego zapach, podobnie jak pozostałych maseł Pat & Rub, bardzo mi odpowiada.
A pozostając w temacie pięknych zapachów nie mogę nie wspomnieć o balsamie w kostce od Lush. Słodki aromat z leciuteńko kwaskową nutą jest prześliczny i dłuuuugo zostaje na skórze. Forma podania jest równie atrakcyjna - twarda kostka rozpuszcza się pod wpływem ciepła skóry, a różowe perełki spełniają rolę wyłącznie dekoracyjną. Ewentualnie - jeśli macie na stanie kota - mogą okazać się nie lada frajdą, turlając się wte i wewte popychane przez małe ciekawskie, wszędobylskie łapki ;)
A i na tym nie koniec pięknych zapachów - nowa linia pielęgnujących kosmetyków pod prysznic od Bielenda to niezwykły aromat kwiatów frangipani, otulający i bardzo zmysłowy. Witaminowy olejek pod prysznic sprawia, że innym okiem patrzę na wszystkie te mruczące i gnące się w rozkoszy kobiety z telewizyjnych reklam kosmetyków pod prysznic ;) Wybaczcie scenarzyście, to nie on, to Bielenda ;-) Zapach jest boski i naprawdę zmuszam się, żeby spłukać go ze skóry. Podobnie jest z peelingiem, nie dość, że cukrowy, nie dość, że nietłusty, to jeszcze ten zapach ;-) Jeśli nie znacie, zmieńcie to koniecznie!
Plażowa odsłona nowości od Bielendy wciąż niestety czeka na swoją szansę i mam szczerą nadzieję, że uda mi się je przetestować jeszcze w tym sezonie ;-).
Na tym koniec części pierwszej, wyjątkowo post podzieliłam na dwa - w następnym parę słów o kosmetykach kolorowych :) Dajcie znać, czy któreś z moich odkryć jest i Waszym odkryciem, a jesli nie, to podzielcie się swoimi:) Buziaki!
Double mint mnie bardzo zaciekawił
OdpowiedzUsuńForeo kocham <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze za jakiś czas podpisze się pod tym :)
UsuńBardzo lubię produkty Norel, a szczególnie witaminowy krem odżywczy do twarzy.
OdpowiedzUsuńZ serii witaminowej uwielbiam krem pod oczy :)
UsuńForeo Lune Mini kupiłam na promocji miesiąca w Douglasie dokładnie w tym samym kolorze :) A co do Twoich zakupów, to jestem bardzo ciekawa tych miniarurwk Shiseido :)
OdpowiedzUsuńTurkus rządzi, imo najładniejszy :)
Usuńuwielbiam kosmetyki Norel, zwłaszcza serię żurawinową :-)
OdpowiedzUsuńMówisz? Mam w zapasach żurawinowe serum, poczułam się ponaglona do użycia ;-)
UsuńA zdjęcie kocurka gdzie? :)
OdpowiedzUsuńP7R mi też dogodził promocjami :D mam to samo masło i parę innych rzeczy na prezenty :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMam ich tysiące, pora chyba na jakiś post :D
UsuńKoniecznie!
Usuń:)
Same perełki :) Muszę w końcu wypróbować tonik P&R :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, zwłaszcza że jest dostępny w mniej niż zwykle zbójeckiej cenie.
UsuńWidzę cudowną Bielendę:)))))
OdpowiedzUsuńUżywałaś? :)
UsuńZaciekawił mnie krem do biustu, szyji i dekoltu od Norel, bo akurat szukam czegoś godnego uwagi. Pomimo, że jestem jeszcze młoda, zauważyłam u siebie ostatnio bardzo nieestetycznie marszczącą się skórę na dekolcie...Jeśli tak to wygląda teraz, nie wiem co będzie za lat kilka :O
OdpowiedzUsuńBielendę do opalania miałam okazję wypróbować w te wakacje i jestem bardzo zadowolona. Filtry do opalania szybko się wchłaniają, nie pozostawiają tłustego fimu, dzięki czemu piasek się nie przykleja, czego najbardziej nie lubię podczas opalania nad morzem ;)
Wypróbuj Norel, bardzo fajny jest. Z moich ulubieńców do tych okolic jest jeszcze krem Tołpy :)
UsuńZaciekawiłaś mnie słynną szczoteczką Luna marki Foreo :). Nigdy o niej nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńNiemożliwe :D Ale jeśli tak jest, to nie czytaj nic a nic, możliwe że umkniesz cało pokusie ;)
UsuńZastanawiam się nad zakupem tej szczoteczki Luna, ale nie wiem jak się u mnie sprawdzi. Czy cera która od czasu do czasu miewa jeszcze problemy z trądzikiem polubi wieczorne oczyszczanie tym produktem :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jak najbardziej, zwłaszcza że szczoteczkę łatwo utrzymać w czystości.
UsuńDzięki zamieszaniu z Pat & Rub korzystają klienci :D Ja się cieszę, ale skusiłam się tylko na ich nowy peeling do twarzy. Natomiast tonik uwielbiam!
OdpowiedzUsuńWidziałam ten peeling, ale odkąd mam Lunę nie wydaję na peelingi, takie przynajmniej jest założenie :)
UsuńBalsam w kostce Lush robi wrażenie :D
OdpowiedzUsuńMój ulubiony ^^
UsuńMam te nowości od Bielendy, tyle że w wariancie różowym.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak pachnie, czy też tak świetnie?
UsuńLubię te Twoje posty i zdjęcia i kosmetyki, które często są dla mnie nieznane!
OdpowiedzUsuńJa też korzystam na zamieszaniu z Pat&Rub ;)
OdpowiedzUsuńAle kolorowo! Lunkę bardzo lubię, podobnie jak ten żel do stóp Phenome. Kocham zapach linii otulającej Pat&Rub <3
OdpowiedzUsuńWitaj, ciekawe czy korektor Whitening na przebarwienia rzeczywiście je zlikwiduje, napisz proszę elle jak to jest. Moje sprawdzone i dobre kosmetyki , które mogę polecić tak w skrócie , to:
OdpowiedzUsuńkrem pod oczy z avokado który działa ! Martiny Gebhardt, balsam do ciała Bielendy Spa
Afryka- pieknie pachnie dobrze nawilża skórę, płyn miceralny, swietnie oczyszcza cerę Demedic do cery suchej i perfumy DKNY Pure, które polecałaś :) Pozdrawiam, Ela
Też tak bardzo chciałam kupić Lunę, że w końcu zdecydowałam się na Issę, bo uznałam że kolejna szczoteczka do twarzy nie jest mi do niczego potrzebna :D
OdpowiedzUsuńile cię kosztowało masło Put&Rub?
OdpowiedzUsuńżel z Bielendy wygląda ciekawie
OdpowiedzUsuń