Krótki rzut oka na reklamową zapowiedź nowej serii marki Bielenda: Zmysłowe Olejki wystarczył, żebym od razu zachciała mieć co najmniej jeden z nich. Zaiste, Bielenda wiedziała co robi - trudno mi było oderwać wzrok od bajecznie kolorowych buteleczek, a potem poszło już z górki - powąchałam i poległam ;) Zapach jest zniewalający!
Zanim jednak napiszę coś więcej o zapachu, najpierw słowo o właściwościach pielęgnujących, które kosmetyk ma naprawdę niemałe. Wbrew nazwie i zawartości olejów (marula i czarna porzeczka) w składzie nie jest bardzo tłusty, wręcz przeciwnie: błyskawicznie wchłaniany w skórę nie zostawia na niej żadnego śladu, poza przyjemną miękkością, gładkością i zapachem. A zapach jest naprawdę prześliczny - w moich skojarzeniach najbliżej mu do kwaskowatych porzeczek, w urzekającym nozdrza duecie ze słodkim aromatem kwiatów frangipani. Całość jest bardzo zmysłowa i intrygująca.
Opakowanie jest wygodne i praktyczne, płaska butelka łatwo mieści się w dłoni kiedy trzeba nią potrząsnąć w celu wymieszania kolorowych warstw, a pompka działa bez zarzutu wyrzucając z siebie nieduże porcje olejku w postaci pachnącej mgiełki. I kiedy piszę 'mgiełka' mam na myśli prawdziwą mgiełkę - cieniuteńką warstwę kosmetyku, której nawet nie musicie rozsmarowywać na skórze, bo po chwili sama w nią wniknie.
Podsumowując - kolejny udany kosmetyk Bielendy, którego używam z ogromną przyjemnością. Tak trzymaj Bielendo ♥
Bielenda wprowadziła naprawdę piękne te olejki. Świetnie się prezentują i są bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńCzytam same pozytywne opinie na temat tego olejku. Jak zużyję obecny balsam, to sobie sprawię. Produkt jest atrakcyjny dla oka i z tego co czytam, dla ciała również. Z przyjemnością go poznam:)
OdpowiedzUsuńUdał im się olejek!! :)
OdpowiedzUsuńZapachem mnie zainteresowałaś! Połączenie porzeczek i frangipani! Muszę powąchać.
OdpowiedzUsuńNo i zdjęcia fantastyczne!
Mam ten drugi - rozkoszną regenerację ;) Uwielbiam go za zapach i właśnie za tą miękką skórę, którą pozostawia ;)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny czytam o tym olejku i coraz bardziej mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńBielenda coraz bardziej zaskakuje, ale... te buteleczki są wręcz czarujące. Aż chce się mieć taką w swoich kosmetycznych zbiorach.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo "namiętnie" mnie zaintrygowało :-)
OdpowiedzUsuńnie wiem, na który wariant się zdecyduję ale na pewno przetestuję olejek kilkufazowy z Bielendy
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest przepiękne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam olejki w pielęgnacji, wiec juz mnie kupili :)
OdpowiedzUsuńjeśli wpadnę na niego w drogerii, na pewno się przyjrzę. ciekawi mnie skład :)
OdpowiedzUsuńBielenda coraz bardziej zaskakuje fajnymi produktami :)
OdpowiedzUsuńtej wersji nie mam i mnie kusi, ale znam drugą i uwielbiam
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie przekonują ;(
OdpowiedzUsuńChyba główna zaleta takich mgiełek to zapach, coś jak perfum, ale trochę inne, zawsze dobry sposób na wyciągnięcie dodatkowej forsy od konsumentów.
OdpowiedzUsuńAle mnie zaciekawiłaś! Uwielbiam olejki pod każdą postacią, a w takiej wygodnej formie i o pięknym zapachu to już w ogóle! Muszę im się przyjrzeć bliżej ;)
OdpowiedzUsuńtrzeba wypróbować;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńczeka w kolejce! Po Twoim opisie jeszcze bardziej chcę go wypchnąć na jej przód :)
OdpowiedzUsuńJestem sroką - takie rozwiązanie jak trzy kolorowe warstwy baaaardzo mnie kusi i do mnie przemawia :))
Nie jest to na pewno mój must have i nawet nie wiem czy potrzebuję tego kosmetyku, ale na pewno sprawdzę w drogerii przynajmniej ich zapach :)
OdpowiedzUsuńLubię olejki, a napis namiętny na etykiecie to strzał w dziesiątkę marketingowców:)
OdpowiedzUsuńTen zapach brzmi świetnie, połączenie kwaśnych porzeczek ze słodkimi kwiatami frangipani. Muszę sprawdzić. :)
OdpowiedzUsuńŁadne opakowanie i kolorki i faktycznie niezły trik marketingowy. Z tematu nawilżaczy skóry mogę polecić filtr prysznicowy z systemem kdf - warto zapoznać się z jego opisem bo wiele może dobrego zdziałać dla naszej skóry.
OdpowiedzUsuń