Comiesięczne posty o kosmetycznych odkryciach zdają się cieszyć Waszą sympatią, więc skoro nie zdążyłam z marcowymi opowieściami, to dziś serwuję zbiorczy post dla całych dwóch miesięcy ;) Zapraszam!
Przy okazji odwiedzin u naszych zachodnich sąsiadów staram się, jeśli tylko jest okazja (a już ja dbam o to, żeby była - uwielbiam niemieckie domy towarowe!) wpaść na kwadrans do salonu Rituals. I choć nie deklaruję się jako oddana fanka marki, to nie zdarzyło się jeszcze bym się na coś nie skusiła i zwykle jest to element pomarańczowej - zarówno w kolorze jak i zapachu - serii. Tym razem padło na podróżny set, dzięki czemu miałam przyjemność wypróbować żel i piankę pod prysznic, delikatny scrub i balsam do ciała. Całość bardzo przyjemna, o świetnym energetyzującym zapachu. Polecam, to kolejne udane spotkanie z Rituals.

A skoro u Niemców byłam to jest i Balea ;) Pomarańczowa odżywka do włosów do włosów farbowanych pachnie prawdziwie cytrusowo i dobrze działa na włosy - nawilża je i wygładza włosy, ułatwia rozczesywanie i zapobiega puszeniu. Zużyłam z przyjemnością. Z kolei na krem ochronny Pro-Keratin Refill, L'Oreal namówiła mnie konsultantka w salonie kosmetycznym, obiecując że kosmetyk ochroni i zabezpieczy włosy przed nieszczącymi skutkami stylizacji na ciepło. Być może, efekty na włosach są całkiem przyjemne (lśniące dociążone pukle), ale niestety już nie na skórze - krem, przenoszony z włosów na skórę, zapycha ją, powodując wysyp krostek. Z żalem odstawiłam.

I kolejny DM-owy produkt - Alverde, owocowa (jabłko-limonka) pianka do mycia twarzy jest jedną z fajniejszych pianek do demakijażu, jakich używałam. Ładnie pachnie, nie wysusza ani nie obciąża skóry, łatwo i szybko zmywa makijaż i jedyną jej wada jest słaba wydajność. Na szczęście nie jest droga, więc można zaryzykować.
Nie jestem przekonana, czy to samo chciałabym napisać o peelingującej masce Uriage Hyseac. Mimo że teoretycznie zdaje się spełniać wszystkie obietnice producenta (delikatnie złuszcza, matowi skórę i ogranicza produkcję sebum) to jednak trudno tu mówić o jakichś spektakularnych efektach. Z drugiej strony nie była też na tyle kiepska, żebym chciała ją po prostu wyrzucić, ot dylematy. Odetchnęłam z ulgą jak już się skończyła. Uwaga: kosmetyk z gatunku bardzo wydajnych ;)
Kolejny produkt, którego ostatecznie nie polubiłam tak mocno, jakbym się tego spodziewała to Rozgrzewający balsam do stóp, Pat&Rub. Nie zachwycił mnie ani zapach, ani konsytencja, ani efekt lepkości na skórze, a że w wyniku powyższego nie sięgałam po niego zbyt często, to i działaniem nie miał się jak wykazać. Tytułowy efekt rozgrzewania (ogromna pokusa dla moich wiecznie lodowatych stóp!) to dla mnie marketingowy chwyt bez pokrycia. Na plus - opakowanie, bardzo funkcjonalne.
Mydełka Plantlife to moja tkmaxx'owa słabość, lubię je bardzo za naturalny skład i śliczne kartoniki w roli opakowania ;) W użyciu przyjemnie kremowe, są prawdziwą pieszczotą dla skóry. Pachną bardzo intensywnie, choć nie zawsze przyjemnie i tu przestrzegam przed zakupami w ciemno, niektóre wersje są paskudne! Na szczęście Lemongrass pachnie tak jak obiecuje nazwa - cierpko, rześko, cytrusowo.
Dwufazowiec Clinique, Take the day off to ostatnio stały element moich zapasów. Generalnie z tej serii pierwotnie zamierzałam kupić balsam do demakijażu, ale po bliższym rekonesansie konsystencja na podobieństwo smalca mnie odstraszyła, padło zatem na płyn. Świetnie sobie radzi z wodoodpornymi kosmetykami i jest mi niezbędny zawsze wtedy, gdy demakijaż muszę wykonać szybko i skutecznie (zwykle długo się z tym pieszczę ;)), bez efektów dodatkowych w postaci zaczerwienienia skóry. Płyn Clinique odświeża i oczyszcza, nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, nadaje się dla osób, które noszą szkła kontaktowe (brak efektu mgły na oczach). Polecam, polecam!

Są zapachy takie, które mogłabym mieć na litry całe, są też takie, których wystarczy mi skromne 10-15 ml. DKNY Pure jest chyba w tej drugiej kategorii i bardzo się ucieszyłam, kiedy okazało się, że mogę kupić takie oto maleństwo 15 mililitrowe. Idealnie nadaje się do torebki, dzięki czemu zawsze mam ją pod ręką. Tuż obok kilkunastu innych fiolek czy miniaturek - nie wiem jak Wy, ale ja po prostu musze mieć jakieś zapachy pod ręką, nie noszę w torebce pudru, nie noszę pilnika, lakieru do paznokci czy szczotki, ale zapachy muszą być ;)
Pure to idealny zapach do biura - wiosenny, delikatny, roślinny; odświeża i wprawia w przyjemny nastrój. Raczej nikogo nie zmęczy. Taki bezpieczny pewniak, w dodatku bardzo trwały. A jakie są Wasze zapachy do biura? ;)
ps. Lakiery Orly wędrują do Eli, gratuluję imienniczko! :)
Ale bym chciała wypróbować to mydełko, już samo opakowanie mnie zachęciło haha :) Świetny post, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMydełka są dostępne w TK Maxx.
UsuńPozdrawiam również ;)
Ritualsa zazdroszczę ;D
OdpowiedzUsuń;))
Usuńps. imho trochę przereklamowane są te kosmetyki, owszem przyjemne, ale żeby aż takie cuda to niee ;)
Już parę razy jak zaszłam do tkmaxxa to kręciłam się przy tych mydełkach ale ostatecznie nie kupowałam bo jest do sprawdzenia tyle polskich marek... ;)
OdpowiedzUsuńJasne :) dla mnie pokusą jest to, że są dostępne stacjonarnie nie muszę zamawiać.
Usuńno patrz ile wspólnych produktów lubimy :) seria pomarańczowa z Rituals bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, choć pianka była energetyczna, balsam do ciała okazał się być lekko męski (boski jednakowoż :)) Kolejny ulubieniec to Take The Day Off od Clinique - u mnie zarówno smalec jak i dwufaza w użyciu ;) a Pure DKNy w wersji klasycznej to jeden z moich ulubionych letnich zapachów, wykończyłam ostatnią butlę w zeszłe wakacje i na chwilę od niego odpoczywam :)
OdpowiedzUsuńPrawda ;) Jesli chodzi o Pure to chyba skusze się na mały flakonik, może kolejną 15, a może 30 :)
UsuńMam tę odżywkę z Balea ale jeszcze czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńMa nadzieję, że i u Ciebie się sprawdzi :)
UsuńOdżywki z Balei fajnie się u mnie sprawdzają. Tej wersji jeszcze nie miałam :)Będę musiała się za nią rozejrzeć jak będę mieć okazję :)
OdpowiedzUsuńNie znosze smalcu Take The day off Clinique, ale dwufazówka jest rewelacyjna. Wyjątkowo opornym tuszem jest They're real Benefitu, a dwufazowka dziala jak magiczna rozdzczka :)
OdpowiedzUsuńWeronika
Smalec :D zdecydowanie trafne okreslenie ;)
UsuńWspaniałości :) Najbardziej zazdroszczę oczywiście Ritualsów, muszę w końcu się zmobilizować i zdobyć coś od nich w pełnym wymiarze, bo na razie miałam okazję używać tylko próbek. Bardzo ciekawią mnie też perfumy DKNY Pure. Jakiś czas temu bardzo zachwalała je osoba, z którą mam podobne gusta zapachowe, a jakoś jeszcze nigdy ich nie wąchałam.
OdpowiedzUsuńPure spotkasz w każdej chyba perfumerii, z Ritualsami fakt, nieco gorzej :)
UsuńŚwietności same! Zaciekawiłaś mnie tą pianką Alverde, aż nabrałam na nią ochoty, muszę się rozejrzeć za nią w naszych okolicach :) Mydełko bardzo kusi, uwielbiam naturalne mydła, a szczególnie takie świeże :) Pure mam na liście chciejstw, tak podejrzewałam że będzie świeży i " czysty " :)
OdpowiedzUsuńBędzie ;))
UsuńPlantlife bardzo lubię :))))
OdpowiedzUsuńA nie dziwi mnie to wcale Aniu :)
UsuńU mnie ta pianka zupełnie się nie sprawdziła, bo jak wiele eko-kosmetyków zawiera dość wysoko w składzie alkohol. Mam skórę nosorożca, mało co mi szkodzi, ale od jesieni do wiosny stosuję jak nie kwasy, to retinoidy i nie mam zamiaru dodatkowo podrażniać skóry, w dodatku składnikiem który nie ma żadnego pozytywnego działania.
OdpowiedzUsuńSpotkałam już takie opinie, co mnie w sumie zdziwiło, bo dla mnie jest raczej delikatna, a ja z kolei nie mam skóry nosorożca ;) Ale jak widać, co twarz to opinia :)
UsuńTake the day off Clinique również bardzo lubię. Niedawno wykończyłam kolejną butlę i wróciłam z wielką radością do mojego jeszcze bardziej ukochanego Chanelka :D A z Rituals kocham pianki pod prysznic. Mam 2 w zapasach. Chyba jedna pojdzie ze mną dziś pod prysznic :D
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubię Take the day off Clinique :)
Usuń;)
Usuńelle czy te perfumki to DKNY PURE ROSE??
OdpowiedzUsuńNie, to wersja klasyczna :)
Usuńdziękuję:)
Usuńojej, lakiery wędrują chyba do mnie:)Dziękuję, !! Hura! Cieszę się ogromnie, Ela.
OdpowiedzUsuń:))😊
UsuńInspirujesz , ciekawisz:) , bardzo lubię tu zaglądać, i jak na razie nie zawiodłam się na polecanych kosmetykach przez Ciebie:). Tym razem skuszę się na perfumy Pure, choć ja lubię ciężkawo - słodkie ( jako brunetka;)). Pozdrawiam ciepło i życzę udanego dnia, Ela;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nawet nie wiesz, jak przyjemnie mi to czytać :)
UsuńUwielbialam ten zapach DKNY, ostatnio o nim zapomniałam:( Bardz duzo osob zwracalo na niego uwage.
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć;)
UsuńSzkoda że Loreal zawiódł... w sumie sporo profesjonalnch salonów wychodzi z tej marki.... niektóre już dawno wyszły bo marka sie zepsuła coraz częściej nieprofesjonalna a często spotykana w drogeriach
OdpowiedzUsuńA to możliwe, choć ich lakieru do włosów chyba nikt nie pobije ;)
UsuńDziewczyny ( elle) ciekawi mnie jak to jest , że Internetowe perfumerie mają o połowę tańsze ceny niż w dużych perfumeriach w galeriach ??
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim nie płacą bajońskich sum za wynajem powierzchni handlowych, dwa - nie stoi za nimi marka jak np. Sephora czy Douglas. Sama już od jakiegoś czasu nie kupuję perfum w Sephorach czy Douglasach.
UsuńMasz rację , wyjaśniłaś moje wątpliwosci, będę nadal kupowała też w necie:)
UsuńŚmiało! Ja najczęściej kupuję na e-glamour, mają niezłe ceny i sprawną wysyłkę, ale oferta jest naprawdę szeroka :)
UsuńTe naturalne mydełko podkradłabym Ci, uwielbiam takie kosteczki ;)
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała, jak pachnie :))
UsuńBardzo lubię produkty marki Balea :)
OdpowiedzUsuńJa poza żelami i kremem do rąk z mocznikiem to w sumie mam różne doświadczenia, dlatego teraz ograniczam się głównie do kosmetyków pod prysznic :)
UsuńDziś w sklepie intern. zakupiłam perfumy DKNY Pure, ciekawe jak mi przypadną do gustu ( ale jak wiadomo, gust elle jest dobry), więc pewnie będę zadowolona, pozdrawiam, Ela;))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i koniecznie daj znać :) Co do Pure to taki dość bezpieczny zapach, myślę, że nie ma dużego ryzyka, że nie przypadnie Ci do gustu.
Usuńps. dziękuję za miłe słowa ;))
właśnie dotarły do mnie perfumki, bardzo ładne, delikatne, kwiatowe, rzeczywiście zapach jest powłóczysty - ciągnie się za mną. Na pewno nadają się na wiosnę- lato, cieszę się, ze je zakupiłam :) Pozdrawiam, Ela
OdpowiedzUsuń