Jeszcze przez parę minut mamy marzec, więc spokojna na duchu dodaję post o lutowych odkryciach :D Wiele ich nie ma, luty minął tak błyskawicznie, że ani się obejrzałam, a już kwiecień. Plus tego taki, że już wiosna, a więc i światło do zdjęć lepsze, i czasu na bloga jakby więcej ;) Obiecuję częściej zamieszczać nowe posty i dziękuję za wszystkie motywująco-przywołujące maile :* Super, że jesteście ♥♥.
Dove. Marka, obok której zwykle przechodzę obojętnie, zauroczyła mnie swoimi żelami pod prysznic, z serii Go Fresh. Lubię w ich nie tylko zapach (a ten jest piękny, niezależnie od wersji!), ale także właściwości - dzięki kremowej konsystencji nie spływają ze skóry, delikatnie ją oczyszczają i natłuszczają. Odpowiadają mi zdecydowanie bardziej, niż wszystkie balsamy pod prysznic ;) Teraz w wyjątkowej cenie, zarówno w Rossmannie jak i w SuperPharm widziałam je za ok. 6-7 złotych. Warto!
Maska algowa z dynią i glukozą, Organique to taka mała-duża pielęgnacja. Niby nic, a jednak skóra zyskuje na atrakcyjności - jest jędrniejsza, gładsza, oczyszczona i nawilżona. Jest wydajna, nie sposób zużyć całego opakowania na raz (mi starczyło na dwa razy) i mimo że jest z nią trochę jestem zadowolona, że się skusiłam ;) Nie wykluczam, że będą następne.
Pielęgnacja twarzy to przede wszystkim serum z witaminą C Liqpharm, olejek Eye Lift Beauty Oil, Medyskin i cudo z apteki, maść z witaminą A - Retimax 1500. O LIQ CC Serum Light 15% Vitamin C Boost nie będę się rozpisywać, w poprzednim poście pełna recenzja, zapraszam: KLIK!. Olejek Medyskin mimo niewątpliwych właściwości pielęgnujących jest dla mnie trochę za tłusty, aktualnie rozważam wsmarowanie go w łokcie ew. suche kolana :D Bardzo mi pomógł w momencie, kiedy na skutek dogrzewania pracowego pokoju klimatyzatorem i pięcioma grzejnikami na raz skóra była mocno przesuszona, ale teraz wydaje mi zwyczajnie za bogaty. Podobnie jest z maścią Retimax, jest genialna i jeśli cierpicie na skutek wysuszonej skóry polecam serdecznie, kosztuje parę złotych, a szybko i skutecznie rozprawia się z wszelką pustynią ;) Zdarzyło mi się nawet stosować ją pod oczy i na pewno jeszcze nie raz zdarzy, moja skóra to lubi!
Podkradany z półeczki partnera High Recharge Energy Shot, Biotherm Homme to lekka nawilżająca emulsja. I jakkolwiek uważam, że pielęgnacja męska jest mocno uboga i nie bardzo jest z czego wybierać, to ten kosmetyk oboje bardzo lubimy. Świetny pomysł na prezent - miły i pożyteczny (podkradam!) ;)
Cedrowe mydło L'occitane odsiedziało chyba z rok w szufladzie zanim ostatecznie trafiło do łazienki. Wszystko za sprawą zapachu - piękny i świdrujący rześkością w nosie drzewny aromat mydła to wymarzona kostka do szafy i aż żal, ze L'occitane już chyba nie ma go w ofercie. W użyciu mydło jest równie przyjemne, nie wysusza skóry i cały czas pachnie równie pięknie. Fioletowe mydełko to manufaktura z Doliny Loary, i żałuję, że nie przywiozłam ich więcej. Swoją drogą to już tradycja, z podróży przywożę (obok herbat i kulinarnych specjałów) także mydła. Pamiętajcie o tym, zwłaszcza podczas podróży po Maroku - prawdziwe cuda mydlane tam robią!
Raspberry, Body Scrub ze Starej Mydlarni to dowód na to, że peeling nie musi być ostry, żeby mnie zachwycić. Aromatyczna pasta z prawdziwymi pestkami malin sprawia, że masaż przeciągam w nieskończoność!
Moment de Bonheur, Yves Rocher sprawi, że na pewno dłużej zatrzymam się przy zapachach marki. Piękny wiosenny flakonik pełen soczystych kwiatów jest tym, po co ostatnio sięgam najczęściej ;)
Jeśli nie wąchałyście to uwierzcie - musicie to nadrobić ;))!
Też bardzo lubię tą wodę perfumowaną Yves Rocher :)
OdpowiedzUsuńHigh five!
UsuńNa ten scrub chętnie sie skuszę jeśli będzie u mnie w naturze ;)
OdpowiedzUsuńKupowałam go bezpośrednio w Starej Mydlarnii, ale w Naturach chyba też widziałam :)
UsuńNa scrub mam ochotę a MdB YR znam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMam nawet buteleczkę.
Ja właśnie poluję na następną, cudny jest!
UsuńZ Twoich ulubieńców znam tylko Retimax. Używam od lat i bardzo lubię go za wszechstronne zastosowanie :)
OdpowiedzUsuńJa niestety odkryłam go o parę lat za późno, ale bardzo lubię i na jednej tubce się nie skończy. Z drugiej strony jest tak wydajny, że w ogóle szybko się nie skończy :D
UsuńBardzo ładna buteleczka tych perfum, zapach pewnie też, jak będę przy okazji w sklepie YR to muszę je powąchać!
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy się spodobał ;) jest też jego nowa odsłona, ale nie zrobiła już na mnie aż takiego wrażenia :)
UsuńWow, nie znam żadnego z tych produktów :P
OdpowiedzUsuńA coś Cię zainteresowało? :)
UsuńMydelka i peeling mnie zaciekawily!!!
OdpowiedzUsuń;))
UsuńAle wspaniały pomysł z tym przywożeniem mydeł! Też tak zacznę robić :))
OdpowiedzUsuńZ Maroka mam takie zapasy, że do dziś je zużywam, zarówno savon noir jak i tradycyjnych mydełek :)
UsuńMiałam kilka różnych zapachów z Yves Rocher, ale to właśnie Moment de Bonheur jest tym ulubionym :)
OdpowiedzUsuńNie znam zbyt wiele zapachów YR, ale te co znam oceniam dobrze, lubię m.in. So Elixir.
Usuńjejku ten piling już za samo opakowanie pragnę mieć ! Aż nie chce sobie wyobrażać jak cudownie się prezentuje <3 uwielbiam ich kosmetyki !
OdpowiedzUsuń;)) MAm jeszcze peeling solny figowy z jakimś dodatkiem, faaajny ;)
Usuńcudny post :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMoment de Bonheur - miałam kiedyś perfumowany żel pod prysznic
OdpowiedzUsuńMusiał bosko pachnieć ;)
UsuńZnam z tej gromadki tylko żele marki Dove. To były moje ulubione naj naj zanim poznałam ofertę Bath & Body Works i przepadłam tam dla nich :)
OdpowiedzUsuńBoleję nad tym, że dla mnie zapachy Bath & Body Works są mocno chemiczne, nie trafiłam jeszcze na swój ulubiona, a ostatnio obwąchałam pół salonu!
Usuńbardzo lubię perfumy YR :)
OdpowiedzUsuńMasz jakieś ulubione? :)
UsuńUwielbiam żele Dove, a ten peeling musi być mój!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w zakupach ;))
UsuńMuszę się zapoznać z Moment de Bonheur, Yves Rocher :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;-))
Usuńlubięzapachy Dove :)
OdpowiedzUsuńJa też, zwłaszcza że skora po prysznicu jeszcze tak długo pachnie :)
UsuńCudnie wygląda ten malinowy peeling :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńTeż uwielbiam te perfumy. A maść Retimax nie jeden raz uratowała mi już życie :D
OdpowiedzUsuńMusisz wypróbować mydło do peelingu z YR, jest genialne!
OdpowiedzUsuń