czwartek, 28 stycznia 2016

Grudniowe odkrycia ;)

Rzutem na taśmę (halo, halo, to już prawie koniec stycznia!) przedstawiam Wam listę moich grudniowych odkryć ;) Poczytajcie!
 

Od wielu miesięcy mój ulubiony szampon to Equilibra, do włosów farbowanych, którego jego jedyną wadą jest kiepska dostępność. Ostatnio w takiej sytuacji ratowałam się szamponem Biolaven i właściwie gdyby nie zapach, który jest identyczny dla całej serii (sok winogronowy w okrutnym stężeniu:/) i trochę mnie odrzuca, nie miałabym mu nic do zarzucenia. Jest delikatny, nie obciąża włosów i zostawia je lekkie i odbite u nasady.
 
 
Odświeżające kolor odżywki do włosów nie są dla mnie nowością, swego czasu z dużym upodobaniem używałam podobnej odżywki Artego, teraz mam firmy Oyster. Nie tylko odżywia (właściwie to ten aspekt jest dla mnie pomijalny ;)), ale przede wszystkim przyciemnia włosy i dodaje im pięknego czekoladowego blasku. Koloryzacja nie jest trwała, ani wyrazista, to raczej takie odświeżenie koloru ton w ton, w celu zniwelowania różnicy między odrostami a kolorem farbowanych włosów. Sięgam po nią zawsze wtedy, kiedy dłuży mi się oczekiwanie na wizytę u fryzjera - działa!  


Łazienkowe odkrycia to kremowy i nawilżający skórę żel pod prysznic Dove i słodko-owocowe płyny do kąpieli Delia, z serii Dairy Fun. Te ostatnie mają trochę niepraktyczne sztywne opakowania, ale za to można przy ich udziale wyprodukować wannę pełną piany, co w pełni rekompensuje mi pierwszą niedogodność ;))


W grudniowych hitach aż dwa kosmetyki Norel - tonik i krem z serii multiwitaminowej, oba przywracają skórze blask i energię. Obok Norel cudowny So Bio, przywieziony jeszcze z Paryża, ale uff! oddycham z ulgą, marka dostępna jest także i u nas. Woda kwiatowa Chaber Bławatek na pewno nie urzeka zapachem (po doświadczeniach z bławatkowym hydrolatem z EcoSpa nie miałam złudzeń, bławatek śmierdzi), ale dobrze wpływa na  skórę, koi zmęczone pracą przy komputerze oczy (kilkuminutowy kompres czyni cuda!), odświeża, tonizuje, łagodzi podrażnienia. Wypróbujcie koniecznie!


Zimą w każdej torebce, kieszeni kurtki, swetrów, w domu, w pracy, wszędzie, dosłownie wszędzie mam pomadki do ust ;) A wśród nich owocowe balsamy Bielenda, które obok pielęgnacji nadają ustom delikatny kolor i owocowy zapach :) Na zdjęciu śliwka i truskawka, mile wspominam także wiśnię.


Fragment poświęcony kolorówce sponsorowany jest przez Smashbox ;) Uwielbiam ich bazę pod cienie do powiek (pisałam o niej w listopadowych odkryciach), teraz skusiłam się także na nowe podkłady BB Water i trio do konturowania. Jeśli chodzi o trio to mam w sumie mieszane uczucia, niby nie jest źle, ale nie czuję, że zrobiłam interes życia, choć zarówno kolor brązera jak i pudru konturującego bardzo mi pasują. Chyba po prostu takie sety są nie dla mnie. Podkłady czekają na swoją recenzję, teraz tylko zdradzę, że bajecznie lekka formuła zachwyca ;))

 
W utrzymaniu dobrej kondycji pod oczami pomagają mi cudownie odżywczy krem Norel i olej z pestek śliwki, ujędrniające serum Line Eraser MedySkin i rozświetlający Origins. Do pierwszych trzech kosmetyków na pewno będę wracać, bo idealnie trafiają w potrzeby mojej skóry - jest gładka, elastyczna i ujędrniona. 


W grudniu dopieszczałam nie tylko skórę pod oczami ale i rzęsy ;) Serum Long4Lashes błyskawicznie je wydłuża (szkoda, że dodatkowo nie pogrubia), wzmacnia i mam wrażenie, że opóźnia proces ich starzenia? W każdym razie zdecydowanie rzadziej wypadają. Wiem, że skład jest mocno kontrowersyjny i w sumie trudno go polecić, ale na pewno nie można mu odmówić działania. Serum do włosów z tej samej linii także bardzo lubię, choć chyba za krótko stosuję, bym coś konkretnego mogła o nim napisać.  


Maski są dwie i obie rewelacyjne. Origins powoli staje się moim nałogiem - zmiękcza i wygładza najbardziej nawet spierzchnięty naskórek, poprawia koloryt, rozjaśnia, no naprawdę cuda cuda się tu dzieją.  Douglas, Beauty System to świetne rozwiązanie na podróż, tym bardziej, że w czasie różnych wyjazdów moja skóra kaprysi na skutek zmiany wody i warunków towarzyszących.


A co Wy odkryłyście w grudniu? ;) 
 
 
 
 

43 komentarze:

  1. Olej z pestek śliwki wyziera na mnie z tylu blogów i przypomina mi o sobie - muszę kupić, bo dawno nie miałam. :-)

    Origins muszę w końcu poznać.

    W grudniu odkryłam np. bronzer Honolulu i sporo ekologicznych środków czystości - moja nowa "zajawka". ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekologiczne środki czystości zaczynają interesować i mnie, zwłaszcza te do mycia owoców/warzyw. Kupiłam wyciskarkę (i to moje największe odkrycie, tyle że nie kosmetyczne) i piję tego na tony :)

      Usuń
  2. norel mnie kusi, podobnie jak so bio!:)
    olejek ze śliwki być może wreszcie sobie sprawię, ale najpierw muszę wykończyć olejek moringa.
    u mnie niestety douglasowa maseczka wcale się nie sprawdziła, miałam co prawda wersję różową, ale 2 minuty z nią wystarczyło, aby moja twarz przybrała kolor jeszcze bardziej intensywny niż opakowanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już wiem, ze na różową się nie skuszę ;))A marka So Bio jest świetna, przynajmniej jeśli chodzi o ten tonik :)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawią mnie Twoje odkrycia. Mam ochotę wszystkiego wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznij od Norel, pamiętam, że lubisz tę markę :))

      Usuń
  4. kosmetyków Origins nigdy nie miałam, ale w końcu chyba spróbuję :) long 4 lashes bardzo kusi, ale trochę obawiam się właśnie tego składu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy odżywce trzeba być bardzo ostrożnym , i wydaje mi się, że lepiej robić przerwy w stosowaniu. Ja w ogóle nie używam jej codziennie, a tak dwa trzy razy w tygodniu.

      Usuń
  5. Niczego nie znam i nie wiem czy jest dostepne u nas w Hiszpanii, ale z checia bym wyprobowala!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeśli nie, to macie Sesdermę, moją miłość ;))

      Usuń
  6. Fajne :))))
    Ja w grudniu odkryłam, że bardzo potrzebowałam urlopu :))) i że jak zwykle, ten który miałam był za krótki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tego to i ja bardzo potrzebuję ;) Najlepiej 3 tygodniowego ;))

      Usuń
  7. Uwielbiam zapach oleju z pestek śliwki:) Ostatnio zgłębiam kolorówkę Smashbox'a i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Baza to tez mój hit:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baza jest genialna, nie wiem jak mogłam tak lubić Urban Decay, skoro Smashbox jest o niebo lepsza <3.

      Usuń
  8. Uwielbiam tę wersję żelu Dove - pachnie cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kosmetyki origins są na mojej liście do wypróbowania. jedyne co to zastanawiam się, na którą markę najpierw postawić glamglow, origins, kiehl's - z kiehls'a kupiłam dopiero co dziś krem pod oczy :) a tym podkładem smashbox i kosmetykami norwel to mnie bardzo zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szłabym w Origis, maseczka nawilżająca jest prześwietna ;)) A Norel ma bardzo szeroką gamę kosmetyków, każdy znajdzie coś dla siebie, polecam :)

      Usuń
  10. Olej z pestek śliwki uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic z tego nie znam :) Czekam z niecierpliwością na recenzję Smashbox :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Żele pod prysznic Dairy Fun, miałam okazję jakiś czas używać - i szczerze nie byłam z nich zadowolona, może teraz zmieniły się na plus....

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest i olej z pestek śliwki , bardzo go lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ulubieniec, mam już któreś opakowanie i jak dla mnie, nie ma sobie równych :)

      Usuń
  14. odżywka 4 long lashes jest świetna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? :) Szkoda, ze nie ma lepszego składu.

      Usuń
  15. A gdzie można kupić produkty Orgins:)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostępne są na stronie sephory

      Usuń
    2. Potwierdzam! ;)) Oraz w Warszawie, w Galerii Mokotów/skiej.

      Usuń
  16. Na serum Long4Lashes czekam, jestem go ogromnie ciekawa :) reszty nie znam, ale kuszą kuszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest świetne, efekty pojawiły się u mnie już po około 2-3 tygodniach, wydaje mi się to megaszybko :)

      Usuń
  17. Do konturowania polecam kredki ze Smashboxa, dużo lepsze niż pudry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się przed zakupem co wybrać, ostatecznie stanęło na pudrach, bo generalnie wolę pudry niż kremowe formuły, ale teraz kusza mnie kredki :D Dzięki za opinię :)

      Usuń
  18. miałam tą niebieską maskę z douglasa:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Krem pod oczy Norel czeka w moich zapasach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest super, myślę, ze będziesz zadowolona :)

      Usuń
  20. Z BB Smasha będziesz zadowolona na pewno!
    Co do trio - nie mam więc się nie wypowiem, ale za to wypowiem się na temat kredek o których wspomniałą wyżej koleżanka - są super, ale niestety szybko się zużywają - myślę, że przy codziennym stosowaniu dałabym im 3 miesiące?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydajość mnie nie martwi, raczej formuła, ale rozważam zaryzykowanie ;)) Dzięki za opinię :)

      Usuń
  21. Maski Origins bardzo mnie kuszą i mam nadzieję, że kiedyś wreszcie je kupię :).

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym myślisz :-)