Producenci przyzwyczaili nas, że każdy, absolutnie każdy ich kosmetyk jest fantastyczny, wyjątkowy, super, extra i generalnie musisz go mieć!, a ja chyba pierwszy raz jestem w stanie przyznać im rację ;) Vita Liberata, Luxury Tan, Self Tanning Tinted Lotion to słońce w tubce. Dosłownie! Jestem zachwycona tym, co robi z moją skórą i z jaką przyjemnością po niego sięgam, tym bardziej, że samoopalacze nigdy nie były moim konikiem. Do czasu, aż poznałam kosmetyki Vita Liberata ♡
Pisałam już o tym, że pianki Vita Liberata rządziły moim latem, pokochałam je za łatwość użycia, niezawodność, piękny efekt na skórze i przede wszystkim prawie niewyczuwalny zapach. W przypadku Fabulous Self Tanning Tinted Lotion producent poszedł krok dalej - w kosmetyku zastosowano technologię Odour Remove, która gwarantuje brak przykrego zapachu. 100% prawdy. To w połączeniu z szybkim wchłanianiem się lotionu sprawia, że po kilkunastu minutach po aplikacji nakładam ubrania i wracam do swoich zajęć ;)
Podobnie jak w przypadku pianek także i tu w nakładaniu pomocne są gąbkowe rękawice Vita Liberata i wierzcie mi, to naprawdę nie jest przereklamowany gadżet! Rękawica w magiczny sposób ułatwia równomierną aplikację kosmetyku, sprawia, że nie martwię się już o plamy w zagięciach skóry, na kolanach, wszędzie jest idealnie równo! Dodatkowo rękawice są trwałe, łatwo się je pierze (choć oczywiście już po pierwszym użyciu zostają plamy niemożliwe do usunięcia) i błyskawicznie schną. Vita Liberata, rękawice to był strzał w dziesiątkę!
Kosmetyk ma konsystencję lejącego żelu, na tyle rzadkiego, że trzeba uważać, żeby nie wylał się z opakowania. Przestraszyć może dość (no dobra: bardzo :D) ciemny kolor lotionu - mam go w wersji medium - ale spokojnie, po rozsmarowaniu na skórze nie wydaje się już tak ciemny. Opalenizna za to jest konkretna, moja skóra wygląda jak po tygodniowych wakacjach w tropikach, jest ślicznie przybrązowiona, bez sztucznych pomarańczowych tonów. Jest też wyjątkowo trwała, w mojej ocenie trwalsza niż ta, którą dają pianki. Producent mówi o 7 dniach, u mnie, mam wrażenie, wytrzymuje nawet dłużej. Nie daje jej rady nawet peeling, chyba że sięgam po naprawdę ostre zdzieraki. Na koniec warto wspomnieć o składzie, producent zadbał, by kosmetyk nie tylko upiększał, ale i pielęgnował skórę. Obok składników barwiących znajdziemy tu także masło Shea i wyciąg z aloesu, i być może to jest tajemnica trwałości opalenizny na skórze? Nawilżona na pewno lepiej trzyma kolor.
I co Wy na to? Macie już za sobą pierwsze spotkanie z Vita Liberata? Jeśli nie, nadróbcie to przy pierwszej okazji, cena wprawdzie nie jest najniższa, ale jakość i komfort są tego warte. Jeśli o mnie chodzi, Vita Liberata to mój wybór na lata, no chyba że na rynku pojawi się samoopalacz, który obok tego wszystkiego, co daje mi VL będzie jeszcze kawę parzył ;).
Skład:
Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Water*, Dihydroxyacetone***, Glycerin*, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Panthenol**, Disodium EDTA, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter (Beurre)**, Saccharide Isomerate***, Tocopheryl Acetate**, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract**, Benzyl Alcohol***, Salicylic Acid***,Sorbic Acid***, Hyaluronic Acid, Vitis Vinifera (Grape) Seed Extract**, Ginkgo Biloba Leaf Extract*, Fucus Vesicolosus (Bladderwrack) Extract**, Litchi Chinensis (Lychee) Fruit Extract**, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Extract*, Hydrolysed Silk (Soie), Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Extract*, Cananga Odorata Flower Oil**, CI 42090 (Blue 1), CI 17200 (Red 33), CI 19140 (Yellow 5).
*Organic/**Natural Origin/***Ecocert.
Chyba jeszcze nie trafiłam na negatywną recenzję żadnego z produktów tej firmy. Od jutra biorę w obroty ich samoopalacz i mam wobec niego duże wymagania ;)
OdpowiedzUsuńSą naprawdę dobre, pewnie dlatego :)
UsuńChętnie wypróbowałabym coś nowego, żeby tylko nabrać motywacji w kwestii samoopalaczy ;) chociaż kolor prosto z tubki lekko przeraża ;)
OdpowiedzUsuńMożesz zacząć od pianek brązujących, są delikatniejsze, a też bardzo skuteczne ;)
UsuńJa jestem ciapa, nie umiem takich cudów używać :D
OdpowiedzUsuńTez tak mówiłam, dopóki nie trafiłam na VL ;-))
Usuńrzeczywiście kolorek dość intensywny, ale skoro mówisz, że na ciele wygląda super, to duży plus :) szkoda, że nie umiem się posługiwać takimi kosmetykami i pewnie narobiłabym sobie plam :P
OdpowiedzUsuńPrzy pomocy rękawicy musiałabyś się bardzo o to postarać! ☺
Usuńja mam mus i właśnie ten lotion, oba produkty świetnie się sprawdzają :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie również szykuje się test :) Buziak na miły niedzielny wieczór kochana :*
OdpowiedzUsuńTo już Cię witam w gronie fanek ;)
Usuństaram się unikać takich kosmetyków, bo boję się że źle rozsmaruję i będę wyglądać tragicznie ;)
OdpowiedzUsuńZnam te obawy, dlatego jestem taka fanką rękawicy Vita liberata. :)
UsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńbardzo jestem ciekawa tego produktu :)
OdpowiedzUsuńSprawdź jak będziesz miała okazję, myślę że będziesz zadowolona :)
UsuńNo kolorek konkretny! Mój pewniak (póki co) to balsam samoopalajacy Pat&Rub. Ładnie sie wchłania, nawet nie śmierdzi i nie robi plam, ale kolor jest niezbyt mocny, taki na pograniczu medium. No i nie jest trwały :(
OdpowiedzUsuńTeż o nim czytałam, ale nigdy nie miałam :)
UsuńSlyszalam same dobre opinie o tej marce :) Ja pomimo mojej bladosci nigdy nie uzywalam balsamow brazujacych/sztucznej opalenizny itp itd, chyba jestem po prostu za bardzo przyzwczajona do tego jak moja cera jest jasna :P
OdpowiedzUsuńJasna skóra jest piękna, ale akurat nogi wolę mieć opalone :)
UsuńMarka zdobywa same superlatywy!
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Snow, nie używam brązujących produktów, gdyż przyzwyczaiłam się do swojej Jaśnie Naczynkowej cery :)
Niemniej zdaję sobie sprawę, że taki bardziej brązowy kolor jest znacznie korzystniejszy i atrakcyjny dla oka :)
Generalnie do niedawna byłam tego samego zdania co Ty (bladość nade wszystko!), teraz polubiłam opaloną skórę, myślę, że w dużej mierze dzięki właśnie produktom Vita Liberata :)
Usuńkolor skojarzył mi sie z sosem czekoladowym;)
OdpowiedzUsuńApetycznie ;)
Usuńzeby mi się chciało, ale mi się nie chce - nawet na ciało - mam jakieś w domu, ale nie chce mi się.
OdpowiedzUsuńJak mi się nie chce!
Bo nie pokazujesz bladych nóg na korcie :D
Usuń