poniedziałek, 21 września 2015

Wyniki konkursu z Momme :)

 

Decyzja nie była prosta, wiele z Waszych wypowiedzi wzruszało, ale ostatecznie serce Justyny podbił Sebastian wypowiedzią:
 
Moje ulubione wspomnienie z tegorocznych wakacji...
To była piękna sierpniowa sobota spędzona nad pięknym jeziorem w naszej okolicy. Każdego lata zjeżdżają się tu miłośnicy dobrej zabawy, pluskania się w przejrzystej wodzie, opalania w pełnym słońcu oraz wielbiciele beztroskiego przesiadywania przy ognisku. Przyjechałem tu z żoną, która była w ósmym miesiącu ciąży, gdyż chciała zaczerpnąć świeżego powietrza i zwyczajnie spotkać się ze znajomymi. Późnym popołudniem zasiedliśmy na pniach drzewa tuż naprzeciw ogniska. Było bardzo wesoło, non stop wybuchaliśmy śmiechem opowiadając sobie przeróżne historie, które nam się przytrafiły w ciągu tego roku. Dzieci moich znajomych chcąc zwrócić na siebie uwagę cały czas biegały, krzyczały, wtrącały się. Widać było po nich smutek i zawiedzenie, bo nikt z dorosłych nie poświęcał im należytej uwagi. W tamtym momencie poczułem coś w rodzaju ojcowskiego instynktu i postanowiłem je rozweselić. Odszedłem z dziećmi na bok i postanowiłem pokazać im kilka pozycji gimnastyczno-tanecznych zumby, tak by chociaż na chwilę miały jakieś zajęcie. Na początek zaprezentowałem im prosty, aczkolwiek wymagający zachowania równowagi układ kilku figur co zrobiło na nich ogromne wrażenie, i aż paliły się do tańca. Szło im znakomicie, każdy krok, każdą figurę były w stanie powtórzyć już po 2-3 próbach. Z upływem czasu stworzyliśmy wspaniały układ taneczny. Szum jeziora i ćwierkające ptaszki dopełniały działa. Nie śmiałem sobie nawet wyobrażać, że dzieciakom, aż tak się to spodoba, że tak chętnie będą naśladowały moje ruchy. Właśnie wtedy poczułem w sobie małego chłopca, który zabawia się z przyjaciółmi na pobliskiej łące. Byłem tak samo uradowany jak dzieci. Co chwile słyszałem tylko głośne nawoływania przyjaciela, abym wrócił do nich i dołączył do rozmowy, no ale prośby dzieci bym nauczył ich jeszcze czegoś - wygrały :) Widząc w ich oczach podziw nad moimi umiejętnościami (wcale nie perfekcyjnymi) rozpierała mnie duma. Stałem się super wyginającym się wujkiem! :) Czas tego dnia upłynął mi naprawdę szybko i... przyjemnie. Z dziećmi bawiłem się doskonale, a co najlepsze wzbudziłem również podziw wśród dorosłych (w szczególności u żony), że tak świetnie potrafię zabawić dzieci. Po takim dniu czułem się doskonale i z utęsknieniem oczekiwałem na narodziny syna!
 
Sebastianie gratuluję :))
 
ps. ja również patrzyłabym z podziwem, ujarzmić taką gromadę! ;-))
 
 
 
 
 


 

7 komentarzy:

Daj znać, co o tym myślisz :-)