Do niedawna sądziłam, że temat mydeł jest mi zupełnie obojętny, w końcu mydło to mydło, a poza tym ja i tak wolę żele ;) Wystarczyło jednak parę wizyt na blogu Anuli, żeby zrozumieć, że są mydła i MYDŁA. I o tych ostatnich będzie dzisiejszy post ;)
Moda na naturalne kosmetyki trwa w najlepsze, widać to nie tylko w trendach w prasie czy na blogach, ale i na rynku; nie ma miesiąca, żebym nie dowiedziała się o jakiejś nowej firmie. Wiele z nich specjalizuje się w mydłach (w związku z czym moja lista pokus jest coraz dłuższa, chyba zacznę kupować mydła sąsiadom :D), i podobnie jest z manufakturą Czyste mydło. Czyste mydło to przede wszystkim mydła kastylijskie, czyli takie które zawierają minimum 60% oliwy z oliwek, często w towarzystwie innego oleju np. kokosowego. Wizja pielęgnujących skórę mydełek uwiodła mnie skutecznie i do koszyka wrzuciłam wersję z awokado, lawendą i węglem drzewnym. Wszystkie w stu procentach naturalne, bez SLS i parabenów.
Na pierwszy ogień poszło mydło z olejem z awokado i od razu przyznam, że zdecydowanie przyjemniej się na nie patrzy (wszystkie mydełka są ślicznie wykonane!), niż go używa. Mydło tępo sunie po skórze i na pewno jej nie nawilża, wręcz miałam wrażenie, że lekko wysusza. Nie mogłam się doczekać, aż się skończy, ale jak na złość jest niesamowicie wydajne. Na plus, dobrze radzi sobie z oczyszczaniem skóry, w tym z demakijażem. Tak, zmywam twarz mydłem ;)
Po przeciętnych doświadczeniach z mydłem Avocado nie miałam dużych oczekiwań wobec Lawendowego. Mydło zaskoczyło mnie delikatnością, tym jak lekko sunie po skórze i jak miękką i gładką ją zostawia. Jest w totalnej opozycji do Avocado, niestety również jeśli chodzi o wydajność, zdecydowanie za szybko się kończy. Oczyszcza równie dobrze jak wersja awokado, ale o ile przyjemniej! ;-)
Kiedy sięgałam po mydło z Węglem Brzozowym nie wiedziałam, czego się spodziewać, czy będzie podobne do Avocado czy Lawendowego? Okazuje się, że jest po środku, nie tak miękkie jak lawendowe, i nie tak tępe jak to z olejem awokado. Oczyszcza na pewno mocnej niż dwa pozostałe, zostawia skórę niemal skrzypiącą, ale nie przesuszoną. W kwestii wydajności plasuje się dokładnie po środku, nie skończyło się tak szybko jak lawendowe, ale i nie było tak wydajne jak awokado.
Mydła są praktycznie bezzapachowe, co trochę mnie rozczarowało. Z drugiej strony lepiej, że nie pachną wcale, niż gdyby miały pachnieć jak śmierdziuch-legenda (w moim domu), czyli mydło z indyjskim mango Lass Naturals. Zaufajcie mi i nie kupujcie go :D Kupcie lepiej mydła kastylijskie, wierzę, że Wam się spodobają ;) Cena pojedynczego mydła to ok. 10 zł, dostępne są m.in. w Iwos i tam je kupiłam.
:)))))))))
OdpowiedzUsuńMydła to jest to!
Nie zrażaj się, brnij w to dalej :D
A miałam taką straszną ochotę na awokadowe - tylko ciągle było niedostępne :). Czekoladowe polecam bardzo :) niezwykle przyjemne.
Na iwosie są też mydła nubian heritage - zdecydowanie warte wypróbowania!
Nie zrażam się absolutnie, mam w zapasie kilka nowych, z innych firm, planuję też zakupy w Ministerstwie Dobrego Mydła i paru innych ;)
UsuńSuper :)))
UsuńTyle mydeł do odkrycia!
Dostałam w prezencie dwie kostki kastylijskiego mydła, obie różane - jedną od Anuli, drugą od Reni. Ja nie powiedziałabym, że to mydło nie pachnie. Ma bardzo delikatny zapach. Taki swój - dla mnie to zapach czystości. W działaniu jest bardzo przyjemne i delikatne. Następne kostki kupię już sama.
OdpowiedzUsuńNo dla mnie praktycznie nie pachnie, jak włożę nos w kostkę to coś tam może i wyczuję, ale z pewnością nie była to np. lawenda :)
UsuńTego się domyślam. Moje różane także nie pachną różami. Chodzi mi o ten specyficzny zapach mydła.
UsuńTo się z Renią zgrałyśmy :)))
UsuńChyba musimy zacząć ustalać co komu wysyłamy, żeby nie dublować :D
Anula, bez obaw :) nie zmarnuje się. Jedno już prawie zużyte. Polubiłam mydła kastylijskie.
UsuńU Ciebie nie jest możliwe, żeby się dobre mydło zmarnowało :DD
UsuńMydła uwielbiam i zawsze dwa lub trzy używam jednocześnie :) Te wyglądają wspaniale :)
OdpowiedzUsuńTeż używam kilka na raz!
UsuńUwielbiam mydła -właściwie jestem od nich trochę uzależniona;).
OdpowiedzUsuńMasz jakieś ulubione Aniu? :)
UsuńOstatnio też zauważyłam, że są mydła i MYDŁA ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem sama :D
UsuńPowoli wkraczam do świata mydeł, te prezentują się ciekawie. Szkoda, że nie pachną. Próbuj dalej, na pewno znajdziesz coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńOj to na pewno ;))
Usuńwygladaja przepieknie! ja osytatnio polubilam bardzo mydla naturalne i wciaz sa u nas w domu.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, jak się raz je kupi to potem zwykłe Dove już tak nie kręci ;)
UsuńMiałam te mydla i są genialne :)!
OdpowiedzUsuńLubię tego typu mydełka, choć wolę kiedy mają przyjemny zapach (z drugiej strony - tak jak piszesz - lepiej żeby nie pachniały wcale niż koszmarnie :D) :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, to hinduskie było okropne, wywaliłam je :/
UsuńSzkoda że nie pachną ale z drugiej strony popieram twoje zdanie. Lepiej niech nie pachną niż miałby "śmierdzieć":)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńnie miałam styczności , ale może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie zajrzyj do Pszczelej Dolinki :D Tam wszystkie mydła pachną wprost cudownie!
OdpowiedzUsuńKusicie tą Dolinką Ty i Ania! ;)
UsuńTych mydeł nie znam, ale polecam te z Ministerstwa Dobrego Mydła i Purite :)
OdpowiedzUsuńnie dość ,że na prawdę lubię testować przeróżne mydła , to to lawendowe wygląda tak pięknie że pewnie by leżało zapakowane jako ozdoba zamiast służyć
OdpowiedzUsuń