Świat nowinek kosmetycznych pędzi do przodu, zmieniają się trendy w pielęgnacji, wizażu i nawet sposób na demakijaż nie ostał się bez zmian ;-) Atrakcyjność wacików, chusteczek do demakijażu i ściereczek muślinowych niknie w obliczu inwazji wibrująco-rotujących szczoteczek do twarzy. Moda na nie szturmem podbija świat, sporo ich pojawiło się w ostatnim czasie, do poznania kolejnej - Wibrująco rotującej szczoteczki pielęgnującej Brusher YASUMI - zapraszam Was i ja :)
Co robi szczoteczka Yasumi? Przede wszystkim głęboko oczyszcza skórę, obkurcza pory, usuwa nadmiar sebum, poprawia ukrwienie, masuje i nawet podkład można nią aplikować, choć oczywiście do tego ostatniego warto wymienić nakładkę na gąbeczkę ;-)
Yasumi Brusher powstała w oparciu o technologię 3D, dzięki której nie tylko obraca się w dwóch kierunkach, ale też wytwarza wibracje, dzięki którym wzrasta efektywność oczyszczania skóry. W zestawie znajdziemy dwie podstawowe nakładki - szczoteczkę i gąbeczkę. Moje początkowe obawy sztywność szczoteczkowego włosia zostały rozwiane - jest tak miękkie i delikatne, że nie ma mowy o podrażnieniu skóry.
Szczoteczka ma zgrabny kształt, dobrze leży w dłoni. Jest wodoodporna i tak sprytnie zaprojektowana, że łatwo włożyć i wyjąć zarówno baterie jak i nakładki. Dodatkowo nakładki mają przemyślane osłonki, dzięki którym mogą schnąć po oczyszczeniu bez obawy o odkształcenia.
A jak efekty? Przyznam, że nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać. Dla eksperymentu używałam jej zarówno z pudrem myjącym Yasumi, aptecznymi piankami do demakijażu jak i na zakończenie seansu z peelingiem Phenome. I w sumie każdy sposób jest dobry ;) Szczoteczka solidnie oczyszcza skórę i pomaga się pozbyć martwego naskórka. Skutecznie ściera wszystkie odstające skórki, twarz jest gładka, a cera jaśniejsza. Dużą niespodzianką okazało się to, jak szczoteczka radzi sobie z porami - pozostawia je zamknięte i praktycznie niewidoczne. Efekt oczywiście nie jest stały, niemniej utrzymuje się przez parę następnych dni. Po szczoteczkę sięgam mniej więcej raz w tygodniu, z doświadczenia wiem, że moja skóra nie lubi tak intensywnego oczyszczania na co dzień, za to raz na parę dni - bardzo.
Wobec gąbeczki mam nieco mieszane uczucia, owszem jest fajna i przyjemnie masuje, i nawet nieźle rozprowadza podkład - sprawdza się zwłaszcza w duecie z bardziej gęstymi, jak np. Clarins, Extra Comfort (z tak suchymi jak Chanel na zdjęciu radzi sobie bardzo średnio). I choć naprawdę trudno tu o jakieś konkretne zastrzeżenia, to chyba jednak drogą przyzwyczajenia wolę pędzle.
Tyle moich wrażeń ;) Swoją szczoteczkę dostałam do testów od Yasumi, ale można ją kupić na stronie producenta w cenie 299 zł. Dajcie znać, czy używacie podobnych wynalazków, a jeśli tak, to co o nich sądzicie.
Jaka śliczna :) Ja używam Clarisonic Plus i go ubóstwiam! Tylko cenowo wypada duuużo mniej korzystnie. Gdybym teraz kupowała tego typu szczoteczkę, pewnie zdecydowałabym się właśnie na Yasumi, bo działanie jakie opisałaś jest identyczne. No i ten róż ;)
OdpowiedzUsuńHah tak czułam, że może się podobać ;)
Usuńnigdy nie używałam takich przyrządów do oczyszczenia twarzy- może pora to zmienić? ;)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że wszędzie czają się pokusy ;)
UsuńJa swoją mam z Biedronki ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam nawet, że Biedronka też ma takie cuda :)
UsuńMoja koleżanka gdy usłyszała, że kupiłam sobie tą szczoteczkę z Yasumi, dała mi do przetestowania tą z Biedronki sugerując ze jest ona tak samo dobra jak z Yasumi. Troszeczkę musiałam ją rozczarować, ponieważ ta z biedronki nie dość, że podrażniła mi skórę to ciężko żeby nazwać to masażem. Ta szczoteczka dosłownie jeździła po mojej twarzy. Po tym teście pożyczyłam moją szczotkę z Yasumi mojej koleżance i tak się w niej zakochała, że nie chciała mi jej oddawać ;)) Polecam wszystkim, którzy mają jeszcze jakiekolwiek dylematy.
Usuńja z takich elektrycznych ustrojstw mam tę tarkę Scholla do czyszczenia pięt, niezła sprawa, a co do tej Twojej szczoteczki do twarzy mam mieszane odczucia, moja sucha skóra pewnie nie przepadałaby za tak intensywnym zabiegiem, choć może się mylę, bo bajer niezły :)
OdpowiedzUsuńZamierzam skusić się na tę tarkę :)
Usuńa nie używam... jednak wygląda mocno estetycznie i nie powiem kusi.. nawet już mi się włączyło ziielone światełko, kiedy właśnie nie wiem, czy moja wrażliwa cera zniesie, tak intensywne oczyszczanie...
OdpowiedzUsuńa do podkładów co raz bardziej zaczyna mnie kusić beauty blender:D
ściskam ciepło
:*
Beauty blender mam i ogólnie jestem zadowolona z efektu, ale tak prawdę mówiąc rzuciłam w kąt, nie mam tyle czasu ani cierpliwości, żeby bawić się gąbeczkami, nakładanie podkładu pędzlem jest dużo szybsze! Poza tym jak płacę za podkład 200 zyla, to jednak trochę mi żal, ze tyle go zostaje w gąbeczce :D Pędzle zdecydowanie mniej go chłoną.
UsuńWygląda fajnie, ale ciągle nie mogę się przekonać :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, ja tak długo właśnie duma(ła)m nad Foreo.
UsuńMi się luna marzy :)
OdpowiedzUsuńTeż o niej myślę, ale bardziej z uwagi na te masaże.
Usuńnigdy nie próbowałam i chyba bała bym się mam za duzo niedoskonałości :(
OdpowiedzUsuńTak, myślę, że w tym przypadku może to więcej szkody przynieść niż pożytku.
UsuńKompletnie nie znam się na takich szczotkach, jak na razie zostaje wierna zwyczajnym metodą oczyszczania :)
OdpowiedzUsuńI też dobrze ;-)
UsuńNie używam takich wynalazków, ale coraz częściej myślę o spróbowaniu, zwłaszcza, gdy czytam zachęcające opinie.
OdpowiedzUsuń:D
UsuńPokusa czai się wszędzie!
Mam szczoteczkę Clarisonic i jestem bardzo zadowolona z jej działania :)
OdpowiedzUsuńA jak często z niej korzystasz?
UsuńJa nie używam takich wynalazków, bo wiem, że bawiłabym się tym przez miesiąc, a potem by zaginęło w akcji : p
OdpowiedzUsuńStandard :D
UsuńBoże, kobieto, jak ja ubóstwiam Twoje zdjęcia :D Tak czasem sobie wejdę i nie czytam tylko patrzę na fotełki i odpływam... :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńMnie taka szczotka do oczyszczania skóry twarzy marzy się od kilku miesięcy, marka ma dla mnie mniejsze znaczenie. Jednak nie skusiłam się na biedronkową. Aktualnie myślę o zakupie Silk'n SonicClean . jej cena jest dla mnie do zaakceptowania a wymienne końcówki są nawet tanie. Nie mam na razie żadnych doświadczeń ze szczoteczkami. Gąbeczka to ciekawy bajer ale też chyba wolałabym pędzle.
OdpowiedzUsuńA tej o której wspominasz to nawet nie znam. Warto spróbować, z pewnością takie szczotełki to ciekawa rzecz ;) nawet jeśli nie do codziennego używania to na pewno przydadzą się do peelingu.
UsuńChętnie bym ją wypróbowała!
OdpowiedzUsuńJa się skusiłam tydzień temu na Lunę i na razie przeżywam wysyp...
OdpowiedzUsuńAż tak? To mnie zmartwiłas, bałam się podobnych reakcji po szczoteczce Yasumi, na szczęście nic podobnego (jeszcze! :D) się nie stało :)
UsuńSzczoteczka ma swoją cenę ale myślę że prawdziwe efekty będzie widać po kilku miesiącach stosowania
OdpowiedzUsuńLiczę na to ;))
UsuńJa mam Lunę:) jestem szalenie ciekawa jak by sie ta sprawdziła:)
OdpowiedzUsuńI jesteś zadowolona ;))?
Usuńo rety te szczoteczki kuszą mnie od jakiegoś czasu:) A Tu kolejna nowość na rynku:) Najbliżej mi chyba jednak do Luny, jakaś taka kobieca:)
OdpowiedzUsuńOd roku jestem szczęśliwą posiadaczką Clarisonica i nie oddałabym jej za żadne skarby ;) Yasumi prezentuje się ciekawie, ale gąbka do rozprowadzania podkładów kompletnie mnie nie kupiła ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli tak fajnie radzi sobie z porami to coś czuję, że jest to produkt dla mnie :D
OdpowiedzUsuńJa mam taką ręczną szczoteczkę do mycia twarzy.
OdpowiedzUsuń