Odżywiający żel pod prysznic Lait de Vanille, Le Petit Marseillais dotarł do mnie przepięknie opakowany i w wyjątkowo kuszącym towarzystwie. To ostatnie powoli staje się już chyba tradycją, całkiem niedawno miałam przyjemność pokazać Wam figowe przysmaki, dziś będzie o wanilii z czekoladą ♥.
Bardzo lubię żele Le Petit Marseillais za niesamowicie przyjemne i pieszczące zmysły zapachy, ten dodatkowo ma dopieszczać naszą skórę ;) Gęsta, niemal oleista formuła pod wpływem wody zamienia się w aksamitną i odżywiającą pianę o zniewalającej woni prawdziwej wanilii. Zapach jest urzekający, ciepły, naturalny, bez chemicznych nut, głęboki, słodkawy i z leciuteńko kwaskową nutą. Taką wanilię mogłabym nosić na skórze całą zimę! Niewiele jej niestety zostaje na skórze po prysznicu, ale liczę na kontynuację serii jakimś balsamem do ciała na przykład ;))
Obok żelu w paczce znalazłam kartę z życzeniami i słodkości Chocolissimo, utrzymane w konwencji, bo z waniliową nutą ;) I doprawdy nie umiem określić, czemu trudniej się oprzeć - kosmetykom Le Petit Marseillais czy słodyczom Chocolissimo ;-) A jaki jest Wasz wybór?
Tren żel skończyłam na początku grudnia. Był ok, ale bez rewelacji.
OdpowiedzUsuńSpróbuj może brzoskwiniowy, jest bardzo fajny i sporo osób sobie go chwali :)
UsuńJak pięknie zapakowane!
OdpowiedzUsuń;))
UsuńWszytko wygląda uroczo, opakowanie i prezentacja zdjęć :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
Usuńale super :)
OdpowiedzUsuńPięknie zapakowane :-) Miałam ich żel o zapachu kwiatu pomarańczy, ale nie polubiłam się z tym zapachem ;-)
OdpowiedzUsuńPrawda, niesamowicie kupują mnie takie szczegóły, jak np piękne opakowanie własnie :)
Usuńuwielbiam wanilię...
OdpowiedzUsuńPięknie to wygląda! Mają styl, trzeba to przyznać :)
OdpowiedzUsuńOj tak, to jedna z przyjemniejszych blogerskich przygód :)
UsuńBardzo lubię ten waniliowy żel :)
OdpowiedzUsuńTeż go lubię, zamierzam poczynić zapasy :)
UsuńLubię ten zapach :)
OdpowiedzUsuńCudowna paczuszka.... i ta kokarda .... mmhmmmm....
OdpowiedzUsuńTy wiesz, co lubią tygrysy :D
UsuńTo rzeczywiście same przyjemności :)
OdpowiedzUsuńDla mnie LPM jest bez szału. Z żeli jedynie brzoskwinia+nektarynka mnie urzekł, natomiast bzowy (w PL go nie ma), kwiat pomarańczy i miód lawendowy nie spodobały mi się.
OdpowiedzUsuńBrzoskwinia i nektarynka to chyba też mój ulubiony zapach, jest bardzo intensywny :) Ale tak naprawdę najabrdziej lubię mleczka do ciała LPM, szybkość wchłaniania 10 na 10 :)
Usuńświetny upominek a do tego pięknie zapakowany. Mam nadzieję, że przyjemnie spędziłaś święta.
OdpowiedzUsuńBardzo! Co prawda poszło mi w biodra :D ale nic to, dla tak pozytywnych chwil warto! ;))
UsuńFajnie być Ambasadorką;).
OdpowiedzUsuńJa w sumie nią nie jestem, to raczej taka obopólna sympatia :))
UsuńZnam żele pod prysznic LPM, najbardziej przypadła mi do gustu wersja z białą brzoskwinią i nektarynką :)
OdpowiedzUsuń