Jak tylko zobaczyłam w przesyłce od Bielendy maskę algową od razu pomyślałam 'oho! znowu wszystko upaprane, zdejmowanie z twarzy po kawałku, dziwna grudkowata konsystencja, borze zielony, jak to wymieszać, bleh'. Takie były moje jedyne do niedawna skojarzenia z maskami algowymi, od Ziai co prawda, nie od Bielendy, ale zakładałam, że nic nowego się tu nie wydarzy. Tymczasem okazało się, że zupełnie nie miałam racji, sam proces przygotowania, aplikacji i wreszcie ściągania maski ze skóry przebiega przyjemnie i bezproblemowo, a efekty? Urzekające!
Jak wiecie, lub nie wiecie, seria Professional Home Expert Bielendy jest moją ulubioną, z wielu powodów. Raz, że nie bardzo mam czas na wizyty w gabinetach kosmetycznych (wystarczy, że muszę odsiedzieć swoje u fryzjera :D), dwa - nie lubię, gdy obce dłonie dotykają mojej twarzy, reszty ciała zresztą też, obcy mi jest relaks na fotelu u masażysty. Profesjonalna seria Bielendy pozwala mi zaznać dobrodziejstwa uderzeniowych zabiegów na skórę w dowolnie wybranym przeze mnie czasie i bez konieczności odbywania gabinetowych wizyt. Lubię i to bardzo ;)
Maska przeznaczona jest do pielęgnacji skóry suchej, odwodnionej, wrażliwej, dojrzałej, wymagającej nawilżenia i odżywienia, z widocznymi skutkami zmęczenia i stresu. Zawiera kwas hialuronowy i betainę. Producent obiecuje natychmiastowy efekt głębokiego nawilżenia skóry o silnym działaniu rewitalizującym. Twarz po zabiegu jest nawilżona, niesamowicie miękka i aksamitna w dotyku. Skóra jaśnieje, jest przyjemnie zwarta i delikatnie napięta, a wszelkie linie mówiące o naszym zmęczeniu i porze roku ;) delikatnie złagodzone.
A jak to się odbywa? W szerokim plastikowym słoiczku (zabezpieczonym dodatkowo folią, hurra!) mamy 75 gramów proszku i poręczną miarkę, którą bez problemu odmierzymy określoną ilość produktu. Przygotowanie jest proste - 2 miarki proszku należy wymieszać z 1.5 miarki wody, od razu dodam, że blisko o połowę mniejsza od zalecanej porcja w zupełności mi wystarcza. Proszek łatwo łączy się z wodą tworząc gęstą pastę, którą nakładamy na twarz. Możemy to zrobić zarówno za pomocą pędzelka do masek algowych, lub - i to chyba wygodniejsza opcja - własnych palców. Maskę zostawiamy na twarzy do zupełnego wyschnięcia, zwykle ok. 15 minut, po czym ściągamy w całości. Ważne jest, abyśmy przy nakładaniu maski na twarz zadbały o jednolitą grubość warstwy, znacznie ułatwi to usuwanie maski ze skóry. Pamiętajmy też o omijaniu okolic brwi, włosów, ja na wszelki wypadek omijam też okolice oczu.
Maska jest wydajna, z pewnością wystarczy na kilka, kilkanaście (w zależności od tego, czy zastosujecie się do zaleceń producenta) zabiegów. To czego bym się z niej pozbyła to zapach, wprawdzie jest delikatny, ale nieco mdły, tymczasem działanie maski skojarzyłabym raczej z pełnymi energii i życia zapachami, niech pachnie cytrusami, morską falą albo sama nie wiem, wiatrem? ;-) Niemniej zapach jest tu najmniej ważny, maska rewelacyjnie sprawdza się na skórze i za samo to polecam Wam ją serdecznie. W międzyczasie, na wizażowym KWC, odkryłam, że generalnie wszystkie maski algowe od Bielendy cieszą się popularnością, toteż wiem już, że na tej nie poprzestanę. Ciekawa jestem maski żurawinowej, spirulinowej, witaminowej i wielu wielu innych. A jakie są Wasze doświadczenia z maskami algowymi? Polecacie jakieś szczególnie?
Do tej pory miałam podobne doświadczenia z maskami algowymi, więc skoro ta jest lepsza, to dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńJa miałam tylko jedną, z Ziai właśnie i nie wspominam mile, głównie problem był z równomiernym rozmieszaniem produktu :/
UsuńMaski algowe absolutnie uwielbiam, a te z Bielendy od dawna mam ochotę wypróbować. Wersja intensywnie nawilżająca byłaby idealna na zimę :)
OdpowiedzUsuńI jest :)
UsuńMi bardzo przypadły do gustu algowe maski ze Starej Mydlarni. Tej nie znam, ale zaciekawiłaś mnie nią.
OdpowiedzUsuńNie znam ich oferty, poszperam :)
UsuńDla mnie maski algowe śmierdzą okropnie;) za to do kosmetyczki lubię chodzić, ale nigdy nie na masaż, nie lubię jak ktoś tak namiętnie mnie dotyka;)
OdpowiedzUsuńTa nie śmierdzi, ma taki kremowy zapach, kojarzy mi się trochę z zapachem kosmetyków dla dzieci.
Usuńps. 'namiętnie dotyka' oo to to właśnie :D
UsuńO jej a już myslalam, że po nią sięgnę. Wiem, że to żadna robota, ale wolę gotowe maseczki. Tak... szczyt lenistwa :D
OdpowiedzUsuńNie wiem kochana, czy znajdziesz gotowe maski algowe ;)
Usuńpewnie nie... zawsze znajdzie się jakas alternatywa jesli chodzi o dzisiejszy rynek kosmetyczny :D
Usuńżadna filozofia przeciez, odmierzasz, dodajesz wody i nakładasz ;p
UsuńWidziałam je w hurtowni Allepaznokcie jakiś czas temu u mnie w mieście :) Ich cena jest dość wysoka, ale jeżeli faktycznie robią to co mają robić, to może warto się skusić?
OdpowiedzUsuńJa w sieci widuję je w cenie od 39 do 49, rozstrzał pewien jest. Widziałam je też, o ile dobrze pamiętam, w Rossmannie, niestety nie pamiętam ceny.
Usuńkilka razy miałam nakładaną maskę algową ale tylko u kosmetyczki, przejrzałam zawartość mojej szafki z kosmetykami...glinki, nawilżające, oczyszczające, a takiego cudaka nie mam, skusiłaś mnie, jestem strasznie jej ciekawa:) i tą ze spiruliną jeszcze dorzucę:)
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję spirulinowej, jestem jej megaciekawa ;)
UsuńJa do zakupu masek algowych Bielendy się przymierzam, ale nie wiem które wybrać na początek ;)
OdpowiedzUsuńJest z czego wybierać, prawda?
UsuńPierwszy raz słyszę. Jak jest z ceną?
OdpowiedzUsuńMirielko od około 39 do ok 49 :)
UsuńNie miałam nigdy maski algowej, jakoś zawsze bałam się właśnie tej miesaniny, diwnej aplikcji i zdejmownia maski z twarzy :)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku zdejmowania to sama przyjemność, maska odchodzi w całości i masz gotowy odlew swojej facjaty :D
UsuńJestem troszkę na siebie zła bo zawsze miałam glinki a nigdy nie kupiłam maski algowej , tą na pewno zakupię :)
OdpowiedzUsuńU mnie też króluję glinki, ale widziałam już maski algowe z glinkami :D tak że biorą nas z każdej strony :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie mam dużego doświadczenia z algami, znam jedynie te od Algenist i Organique. Zawsze bliższe mi były glinki. Przyznaje, że kusi mnie ta z Bielendy, tym bardziej jeśli łatwo można ją ściągnąć :)
OdpowiedzUsuńPoszukam alg firm, które wymieniłaś, zwłaszcza Organique, lubię ich kosmetyki :)
Usuńnie miałam nigdy podobnych cudaków korcą mnie jednakże;D
OdpowiedzUsuńTo dla mnie zwykle pierwszy krok do pokusy :D
Usuńa drugi krok to jeszcze niska cena xd
UsuńJa tak średnio przepadam za algami. Miałam już kilka wersji tych z bielendy, ale jakoś specjalnie do gustu mi nie przypadły ;/
OdpowiedzUsuńA dlaczego? Brak efektów czy sama formuła Ci nie odpowiada?
Usuńuwielbiam bielende :) i maski algowe zwłaszcza z Bielendy cytrusową i chłodzącą do cery naczynkowej :) p.s. w końcu natrafiłam na dziewczynę blogowiczkę z Gdańska :) więc obserwuje,żebys mi nie uciekła :)
OdpowiedzUsuńCytrusową mnie zaciekawilaś, czy pachnie też cytrusowo?
Usuńps. Też mam sporo sentymentu dla blogujących Gdańszczanek :) Śliczne masz zdjęcie w awatarze, to Ty?
Ja używalam mask algowych z e-naturalne i biocosmetics. :) Lubiłam je. :)
OdpowiedzUsuńzbyt leniwa jestem jak na rozrabianie...
OdpowiedzUsuń