Łezka się w oku kręci, kiedy patrzę na tak słoneczne zdjęcia. Żal mi lata, żal każdego słonecznego dnia, jestem wybitnie ciepłolubna, nie straszne mi upały i nie miałabym nic przeciwko temu, by pory roku ograniczyły się do wiosny i lata ;-) Liftingujące serum pod oczy, Laser Xtreme od Bielendy towarzyszyło mi przez ostatnie ciepłe miesiące i choć te już minęły, to serum z pewnością zostanie ze mną na dłużej.
Nadrukowane na kartoniku informacje obiecują cuda na kiju - serum ma redukować zmarszczki, nawilżać, napinać, ujędrniać i poprawiać jędrność skóry, rozjaśniać cienie pod oczami. Wszystko to w oparciu o uderzeniowe działanie polifenoli z morwy indyjskiej, mikrosieci kwasu hialuronowego i biomimetycznych peptydów. Uff obietnic jest sporo, składniki brzmią jak z kuchni czarodzieja, na pociechę zdradzę jedynie, że wiele z nich znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości ;-).
Serum skutecznie walczy z opuchlizną pod oczami, efekt o którym producent właściwie nie wspomina, a który doceniam zwłaszcza po zarwaniu kolejnej nocy :) Całkiem nieźle radzi sobie też z cieniami pod oczami, skóra jest ładnie rozjaśniona i - mimo zwyczajowego u mnie deficytu snu - promienna. Jest również napięta i ujędrniona, choć samo działanie przeciwzmarszczkowe nieco trudniej mi ocenić, nie mam (odpukać!) ciągle jeszcze z nimi problemu i jeśli tylko skóra pod oczami jest nawilżona, wygląda ładnie i świeżo. Serum stosuję głównie na dzień, kiedy staram się nie obciążać skóry treściwszymi kosmetykami.

Modna ostatnio forma szklanego opakowania z aplikatorem przypadła mi do gustu, pozwala na prezycyjne dozowanie kropelek. Serum jest niesamowicie wydajne, 15 ml sączone kropla po kropli to ilość nie do zużycia w tak wąskim obszarze, jakim są okolice oczu. Nie żałuję sobie, od czasu do czasu używam serum na całą twarz - zupełnie nieźle leży na nim makijaż.
Konsystencja jest lekka, żel gładko ślizga się po skórze, delikatnie wklepany wchłania się stosunkowo szybko i jest świetną bazą pod korektor. Skóra po aplikacji jest nawilżona, bardzo miła i gładka w dotyku, a drobniusieńkie linie wydają się być wypełnione - mam wrażenie, że kosmetyk sprawdziłby się w duecie nawet z cięższymi korektorami. Cena jest równie przyjemna jak działanie - serum kosztuje ok. 20-25 złotych.
wygląda przyjemnie, czuję się zainteresowana
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia :> co to za plaża?
OdpowiedzUsuńMikoszewo, na drodze do Krynicy Morskiej. Uwielbiam ją, jest czysta, biała, niebardzooblegana :D i można tam znaleźć bursztyny.
UsuńByłam kiedyś w Mikoszewie :) To były najgorsze wakacje mojego życia :D Najpierw ciągle lało, a potem jak się wypogodziło, to pierwszego dnia na plaży ugryzł mnie w łydkę szerszeń i kolejne dni pobytu spędziłam leżąc sama w ośrodku ze spuchniętą jak bania i fioletową nogą :P
UsuńAnia oj biedna Ty! :* A przynajmniej plaża Ci się podobała? ;-)
UsuńPlaża piękna :)
UsuńMiałam wersję do twarzy i strasznie się z tym serum polubiłam :-))
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka też się nią zachwyca, ja jeszcze nie miałam.
UsuńBielenda wprowadza ostatnio wiele ciekawych kosmetyków, z czego bardzo się cieszę. narobiłaś mi ochoty na to serum :)
OdpowiedzUsuńTaaak, kusi mnie bardzo to ich nowe 'zielone' serum a'la mezoterapia :)
UsuńZa taką cene rzeczywiście mam ochotę się skusić na to serum :)
OdpowiedzUsuńhah, to dokładnie jak ja, o czym wspominam w ostatniej notce - kocham ciepełko:D
OdpowiedzUsuńWiesz co, ale u Ciebie mam inny kłopot - nie potrafię się dobrze skupić na treści, bo mi oczy uciekają pierdyliard razy na zdjęcia;) I choć mnie czasem kosmetyk nie smyra, nawet delikatnie, to mam cholerną przyjemność gapienia się :D
Jestem ogromnie ciekawa oleju śliwkowego - tylko wrzuć takie zdjęcia, bym coś wyciągnęła z treści haha
:*
Dziękuję Patrycja :* Co do zdjęć, postaram się :D
Usuńczemu Ci nie wierzę?:P
Usuńudanego weekendu
:)
Dzięki, dziś spokojnie, ale jutro i w poniedziałek będzie super! ;)) Buziaki
Usuńja też uwielbiam ciepełko!
OdpowiedzUsuńSiostro ^^
UsuńIntrygujące zdjęcie:).
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBielenda mnie ostatnio pozytywnie zaskakuje ;) Chętnie wypróbuję to serum ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie tylko Ciebie, zewsząd słyszę pozytywne opinie :)
UsuńEla, czy używałaś tego serum wraz z kremem pod oczy? Jak się spisywało w takim duecie?
OdpowiedzUsuńNie, używam go solo, radzi sobie na tyle dobrze, że nie czuję potrzeby dokładania czegoś wiecej.
UsuńCzuję się skuszona! Dokładnie czegoś takiego mi trzeba :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i u Ciebie się sprawdzi, choć generalnie myślę, że on jednak na cieplejsze dni będzie fajniejszy, niż w wietrzyste chłodne dni :(
UsuńJa rówież czuję się skuszona i zachęcona tym kosmetykiem :) na pewno przyjrzę mu się bliżej :)
OdpowiedzUsuńRozglądam się teraz za jakimś serum pod oczy, ale do Blelendy niestety nie mam dostępu :/ Szuka więc dalej ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Usuńza taką cenę też chętnie wypróbuję, o Bielendzie ostatnio bardzo głośno, ja uwielbiam ich płyn do demakijażu oczu (Bawełna):)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :) Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńa po drugie przekonałaś mnie :) wpisuje kosmetyk na moją chciej listę