Parę słów o tym, czym odżywiam swoje włosy w ostatnich tygodniach. Generalnie z odżywkami jest tak, że muszę trafić na naprawdę kiepski egzemplarz, by być niezadowoloną. Włosy, odpukać, mam raczej silne, dzielnie znoszą wszelkie zabiegi farbowania, prostowania czy układania na szczotce i właściwie jedyne, czego wymagam od odżywek to dodanie włosom blasku i ułatwienie rozczesywania. Z tym radzi sobie prawie każda, ale jeśli dodatkowo sprawia, że włosy są sypkie, miłe w dotyku, wyraźnie mocniejsze, to zazwyczaj biegnę po drugie opakowanie ;) I takie właśnie regularnie dublowane są u mnie ostatnimi czasy tytułowe odżywki ;)
Pierwszą z nich, maskę mało znanej w blogosferze marki Inebrya, polecił mi kiedyś fryzjer, w związku z czym byłam mu w stanie wybaczyć nawet niemałe rozminięcie się w definicji 2 centymetrów przy podcinaniu końcówek ;) Maska Ice Cream Color przeznaczona jest do włosów farbowanych. Na opakowaniu widnieje nawet doprecyzowanie, że jest dla włosów krótkich i o średniej długości, ale ja zupełnie się tym nie przejęłam, na długie też ma zbawienny wpływ ;) Dzięki zawartości witaminy E i protein mlecznych odżywia i regeneruje włosy, dodaje im blasku, wygładza (rozczesywanie staje się przyjemnością!) i nie są to czcze obietnice, naprawdę wszystko to robi. Ma dość gęstą konsystencję, łatwo rozprowadza się na włosach i nie spływa z nich, w dodatku cudownie - owocowo - pachnie. Włosy po niej są tak miłe - miękkie, gładkie, sypkie, aksamitne - że cały czas mam ochotę ich dotykać. Aktualnie jest w bardzo promocyjnej cenie na hairstore (ok 38 zł za 1 litr) i naprawdę mocno ją polecam! Zresztą w ogóle Inebrya ma ciekawe kosmetyki do pielęgnacji włosów, a ich farby długi czas były moimi ulubionymi - zarówno ze względu na delikatność koloryzacji jak i piękne chłodne odcienie brązów.
Garnier, Oleo Repair kupiłam pod wpływem pozytywnych opinii w Sieci i promocji w Rossmannie, gdzie zapłaciłam za nią zaledwie parę złotych. Tak po prawdzie, nie uważam, żeby było to odkrycie na miarę kolumbowskich, ale w tej cenie jest to naprawdę przyzwoita odżywka. Zawiera 3 olejki, z oliwek, awokado i karite, nieco dociąża włosy, odżywia i nabłyszcza, ale w przeciwieństwie do maski Inebrya nie mam poczucia, że dodaje im życia ;). Jest natomiast na tyle miła, że jak długo będę znajdować ją w cenie około 10 pln na pewno nie oprę się pokusie, żeby kupić. Świetnie sprawdza się w zabiegu laminowania włosów, do którego od czasu do czasu z przyjemnością wracam.
Miałyście którąś z tych odżywek? Podzielacie moje odczucia? :)
Ja nie miałam :D
OdpowiedzUsuńI nie spodziewam się, byś chciała, ale gdyby jednak to inebrya jest naprawdę warta polecenia :)
UsuńWystarczy mi, że Tobie pasuje :)
Usuńmuszę to zmienić, bo nie znam ani jednej :(
OdpowiedzUsuńGarnier jest ostatnio bardzo popularna, zwykle omijam półkę Garneira szerokim łukiem, ale w obliczu takiej zbiorowej ekstazy nie mogłam się powstrzymać;P
Usuńmnie kuszą szampony Garniera :)
UsuńNie mam ani jednej, ale ta inebrya naprawdę mnie kusi. A jesteś w stanie ją jakoś porównac po popularnej Kallos Latte?
OdpowiedzUsuńKallos Latte miałam dawno temu i nie podzielam zachwytu nad nią. Nawet chyba całej nie zużyłam, poszła w świat rozczarowywać kogoś innego ;)
UsuńMuszę je wypróbować :). Pewnie najpierw skuszę się na Garniera, bo tańszy i lepiej dostępny :)
OdpowiedzUsuńZ Inebrya kusi mnie maska odświeżająca kolor i ją pewnie kupię niebawem :-)
OdpowiedzUsuńA z Garnierem moje włosy się nie lubią bo szampony nie domywają a odżywki koszmarnie obciążają mi włosy :<
Jeśli to ta koloryzująca to bardzo polecam, miałam i wprawdzie nie doczekała się recenzji (ale może doczeka) ale jest naprawdę niezła :)
Usuńuwielbiam odżywki z Garniera;)
OdpowiedzUsuńMam tą maskę i też się u mnie dobrze sprawdza.
OdpowiedzUsuńMam tą z garniera i bardzo lubie: ( zaciekawiłaś mnie tą drugą odżywką, moze ją wypróbuje: )
OdpowiedzUsuńFaktycznie, maska mało znana, ja nigdy wcześniej jej nie widziałam. Fajnie, że ma w sobie proteiny, moje włosy się z nimi bardzo lubią :)
OdpowiedzUsuńMoje najwyraźniej też :)
UsuńNie znam tej pierwszej maski, druga jest przyzwoita jak mówisz. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej odżywki z Garniera, bo tyle dobrych opinii już o niej słyszałam.
OdpowiedzUsuńW Rossmannie często jest w promocji.
UsuńGarniera mam zamiar wypróbować. Tej drugiej maski niestety nie znam ale czuję się zachęcona żeby to zmienić.
OdpowiedzUsuńBardzo warto, ceny Inebrya są niskie, a jakość bardzo dobra :)
UsuńInebrya mnie zaciekawiła. Co do maseczek Garnier to mam mieszane uczucia, stosowałam kiedyś maskę do włosów farbowancyh i nie byłam zadowolona :(
OdpowiedzUsuńJa generalnie nie przepadam za ich kosmetykami, ale ostatnio trafiłam na parę perełek, między innymi płyn micelarny, ta odżywka i mam ich nowy antyperspirant, faajna rzecz ;)
UsuńTa pierwsza mnie zaciekawiła. Taka butla za tak niską cenę? Wow. Co do Garniera to z tej serii miałam też szampon i dupy mi nie urwało :D takie średniaki jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńTe trzydzieści parę zeta to cena promocyjna, a maska jest tak fajna, że żal nie brać ;)
UsuńKurcze,boję się zmieniać produkty do pielęgnacji włosów,ale Inebrya teraz będzie moim must have
OdpowiedzUsuń:)
atelierkobiet.blogspot.com
Na pewno warto wypróbować :)
UsuńMoje włosy niestety nie są jak Twoje - są bardzo wymagające i mało która odżywka jest w stanie sprostać ich wymaganiom ;) Moim odkryciem jest Garnier Goodbye Damage, ale Oleo Repair też będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuń