Nourishing Sugar Scrub, Clochee to zdecydowanie jeden z najciekawszych i najmilszych - zarówno dla zmysłów jak i ciała - peelingów cukrowych, jakie miałam przyjemność używać. Jest w pełni naturalny i pięknie pachnie, i jedyne co bym w nim zmieniła to opakowanie; szary toporny plastik zdecydowanie nie jest tym, w co chciałabym zapakować to cudeńko ;)

Taki a nie inny wybór opakowania prawdopodobnie podyktowany jest ekologicznymi względami, opakowanie opisano jako eco-friendly i ponoć podlega degradacji tlenem. Nie do końca wiem na czym dokładnie to polega i jak długo trwa, niemniej trzymam kciuki ;)
A wracając do przyjemniejszej części recenzji gęsta cukrowa i wzbogacona w stu procentach naturalnymi składnikami pasta nie zawiera parabenów, silikonów ani oleju mineralnego. Znajdziemy tu za to m.in. masło shea, olej ze słodkich migdałów i pestki malin o działaniu łagodząco-antybakteryjnym. Peeling jest bardzo gęsty i dość ostry, fanki mocnych zdzieraków z pewnością się nie zawiodą. Już po kilkunastosekundowym masażu peelingiem skóra jest cudownie gładka, odżywiona i nawilżona, przy czym dwie ostatnie cechy nie oznaczają tłustej warstwy na skórze, a jedynie jej wyczuwalną miękkość i elastyczność. Rewelacyjne uczucie, które w dodatku długo się utrzymuje ♡♡♡.
Zapach to zaskoczenie, sugerując się opisem na etykiecie - mango fragrance - spodziewałam się czegoś owocowego, właśnie mango, tymczasem w ogóle go tu nie czuję. Nourishing Sugar Scrub pachnie apetycznie, trochę cukrem, trochę ciasteczkami, trochę trudno powiedzieć czym ;), generalnie jest to zapach słodkawo-spożywczy i ani trochę owocowy. Nic nie szkodzi, i tak jest dobrze ;)
Cena za 250 ml peelingu - trzeba mu przy tym oddać, że jest bardzo wydajny - to koszt ok 60 zł - chwilowo w sklepie BodyLand możecie dostać go nieco taniej. Czy jest tego wart najlepiej oceńce same (gwarantuję, będzie przyjemnie! ;), ja jestem bardzo na tak. Cieszę się, że wśród wyrobów polskich firm można znaleźć takie perełki :)
ciekawie wygląda, ale cena dość wysoka jak coś co i tak znajdzie się w odpływie
OdpowiedzUsuńNo można i tak na to spojrzeć ;)) Pozdrawiam ;))
UsuńNo to jest zdzierak, a nie jakieś badziewie! Prezentuje się świetnie. Ciekawa jestem tego zapachu :)
OdpowiedzUsuńNie jest to mango, bądź pewna :D
UsuńMam chrapkę na ten peeling! :) Zamówię go sobie przy okazji moich pierwszych zakupów Clochee. Waham się między wersją mango a truskawką, ale ta pierwsza chyba wygra ;)
OdpowiedzUsuńKonsystencja wydaje się być idealna. Nie spotkałam się nigdzie z tymi produktami, a cena mimo wszystko trochę zaporowa jak na peeling.
OdpowiedzUsuńJest niesamowicie wydajny, również za sprawą gestej zbitej konsystencji.
Usuńkonsystencja bardzo ciekawa, podoba mi się, zaraz zerknę na stronę sklepu:)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Gdybym nie miała zapasów to bym sobie zamówiła
OdpowiedzUsuńZdjęcia świetne! Nawet szary plastik na nich wypiękniał :)
OdpowiedzUsuńMoże, może... kiedyś :D
Mogę pokusić :D Adres mam ;)
UsuńZgłoszę się już z nowym adresem ;) *:
Usuńmam ochotę na kilka produktów Clochee, właściwie to na wszystkie, ten peeling na pewno wpadnie w me ręce :)
OdpowiedzUsuńJa też,choć już nie na słynne serum, niewiele u mnie niestety robiło.
UsuńChętnie wypróbuję, nie wiem czy bym nie zjadła. ;))
OdpowiedzUsuńRaczej nie, polizałam - niezbyt smaczny :D
UsuńClochee ma bardzo fajne kosmetyki i ten peeling wygląda na ciekawy, jednak ja nie kupuję sobie peelingów od dawna, bo robię sama. :) Jest tak taniej i wszystkie składniki są dobrze dopasowane do moich potrzeb. :)
OdpowiedzUsuńA plastik podlegający degradacji tlenem sam z siebie się nie rozłoży, tylko musi być odpowiednio przetworzony, dlatego ważna jest segregacja odpadów i ich późniejsze przetwarzanie (z czym w Polsce jest różnie). :)
Taki samorobny kosmetyk na pewno przynosi sporo satysfakcji, ja jednak nie bardzo mam na to czas, no i dwa, talentu też niewiele ;)
UsuńZapraszamy do dodania bloga w serwisie zBLOGowani! Mamy już ponad 3000 blogów z 22 kategorii.
OdpowiedzUsuńNależy założyć konto jako bloger i w 2 krokach dodać bloga do serwisu. Nasz robot sam pobiera aktualne wpisy i prezentuje je tysiącom użytkowników, którzy codziennie korzystają ze zBLOGowanych. Dla blogera to korzyść w postaci nowych czytelników i większego ruchu na blogu.
Serdecznie zapraszamy! :-)
Dzięki, aloe konieczność umieszczania gadżetu zblogowanych na blogu mnie zniechęca :/
UsuńDrogi, za drogi :) Skład ma mało skomplikowany więc myślę, ze wolałabym coś podobnego sama ukręcić :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, nawet jeśli nie wyjdzie identyczny - nie znasz proporcji - to powinien być fajny :)
Usuńciekawy,zacheciłaś mnie;))
OdpowiedzUsuńCieszę się! ;)
UsuńTrzeba przyznać , że wygląda wspaniale ;)
OdpowiedzUsuńClochee, kręci po całości. Bardzo odpowiada mi ich logo i szata graficzna, choć zgodzę się z Tobą, że ten szary plastik można by było zastąpić czymś bardziej wysublimowanym. Mają fajne serum nawilżające - KLASA :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że wiązałam z tym serum spore nadzieje, ale zużyłam kilka próbek i sporą odlewkę i u mnie nie robi ono zupełnie nic :/
UsuńNo więc właśnie - dla każdego.... Lubię jeszcze nawilżacze AHAVA :)
UsuńPrzygoda z Ahava ciągle przede mną ;)
UsuńJak fajnie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńChce "cos" z clochee:-)
OdpowiedzUsuńPeeling jest całkiem fajnym 'czymś' na początek ;)
UsuńDla samego zapachu, który zapowiada się obiecująco, wydałabym te miliony monet :)
OdpowiedzUsuńOstatnio w moje łapki wpadł ich olejek do demakijażu, jestem ogromnie ciekawa jego działania :)
OdpowiedzUsuńKocham peelingi cukrowe, które nie tylko zdzierają martwy naskórek, ale także odżywiają ciało i zmysły. Z chęcią po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTak, to zdecydowanie taki peeling :)
UsuńZnając nasze bardzo podobne - o ile nie identyczne - gusta to pewnie bym go polubiła. Zresztą od dawna kręcą mnie ich kosmetyki. :)
OdpowiedzUsuńPanie ze sklepu są tak przemiłe, że na moją prośbę wysłały mi próbki, myślę, że warto się z nimi zapoznać ;)
UsuńTy zawsze wiesz, kiedy o czym napisać - akurat skończył mi się peeling:)
OdpowiedzUsuńOj myślę, że będziesz zadowolona. Choć mogę Ci polecić coś równie boskiego, za to tańszego i o mega obłędnym zapachu, no może jedynie walory pielęgnacyjne są mniejsze - a mianowicie peelingi Organic Shop, pisałam o dwóch z nich na blogach, są wspaniałe i przecudnie pachną :)
Usuńfanie, że nawet opakowanie jest ekologiczne, podoba mi się konsystencja peelingu, bardzo lubię naturalne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ♡♡♡
OdpowiedzUsuńMam zamiar zaopatrzyc sie w wersje cynamonowa na jesien - malinowa jest boska chociaz dla mnie pachnie gumą balonową:)