Balsam Copaiba to naturalna substancja otrzymywana w wyniku destylacji oleożywicy, mieszaniny żywicy i olejków eterycznych, pozyskiwanej z nacięć na pniu drzewa Copaifera officinalis. Drzewo to rośnie w tropikalnych lasach Ameryki Południowej - wysokie na 20-30 metrów daje aż 40 litrów żywicy, której lecznicze właściwości wykorzystane były już przez rdzennych Amerykanów. Swego czasu w Brazylii balsam był nawet wpisany na oficjalną listę leków!
Balsam ma wszechstronne działanie, wykazuje szerokie właściwości antybakteryjne, przeciwzapalne (najsilniejsze ze wszystkich znanych olejków eterycznych!), przeciwbólowe, przeciwgrzybiczne, łagodzi objawy trądziku, egzemy i łuszczycy, koi podrażnienia skóry, łagodzi bóle artretyczne, przyspiesza gojenie się ran, niweluje świąd wywołany ugryzieniami owadów, alergiami itp. Z uwagi na działanie przeciwłupieżowe jest dodawany nawet do szamponów . Często łączy się go z innymi olejkami - copaiba wzmacnia ich działanie.
Może być stosowany wewnętrznie, choć przyznam, nie zgłębiałam tego tematu, wiem jedynie, że bywa skuteczny w leczeniu m.in. wrzodów żołądka. W smaku ponoć jest zupełnie niezły - nie próbowałam ;) Wiem natomiast, że pięknie pachnie, nieco balsamicznie, miodowo-ziołowo, mam silne skojarzanie z męskimi wodami toaletowymi, całkiem zasadnie zresztą - balsam wykorzystywany jest do produkcji perfum, znajdziecie go m.in w Pure Oud Kilian, Bois de Copaiba Parfumerie Generale, Bois d'Armenie Guerlain.

W konsystencji bliżej mu do gęstego olejku niż balsamu. Mimo że miodowy w kolorze nie barwi skóry ani ubrań, używanie go jest wygodne, tym bardziej, że efekty przynosi praktycznie od razu. Bardzo go polubiłam, świetnie radzi sobie z moimi alergiami skórnymi, ugryzieniami owadów i innymi niechcianymi niespodziankami. Kosztuje zaledwie parę złotych (kupiłam go w ZSK) a korzyści dla skóry nieocenione. Polecam, zdecydowanie warto mieć!
Miałam go kiedyś. :) Działa podobnie jak olejek tamanu, tylko nie pachnie tak okropnie. :P
OdpowiedzUsuńNa mnie tamanu słabo działał, no i ten zapach :]
UsuńNigdy o nim nie słyszałam. Lecz jego działanie brzmi niezwykle interesująco!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji go testować, na dniach będę robić zakupy na ZSK to na pewno zamówię, warto wypróbować.
OdpowiedzUsuńDaj znać, jakie efekty ;)
UsuńPierwszy raz słyszę! Już nie nadążam za rodzajami olejków.
OdpowiedzUsuńJa też nie nadążam :D Po tym jak odkryłam olej z nasion (!) czarnej porzeczki to już nie mam pytań :]
UsuńCzuję mocno zainteresowana działaniem jak i zapachem, czuje, ze sie z nim polubie :3
OdpowiedzUsuńOpis brzmi ciekawie, podobnie jak przy olejku tamanu, który właśnie mi się kończy. Chętnie teraz wypróbuję to cudo, tak dla porównania:)
OdpowiedzUsuńWypróbuj, jest nadzieja, że pobije tamanu na głowę ;)
Usuńciekawie to wygląda, dobrze wiedzieć, że i takie olejki można kupić :)
OdpowiedzUsuńcałuski
Czasem lepiej nie wiedzieć ;P
UsuńKompletnie nie znam ;-)
OdpowiedzUsuńto dla mnie nowość... i podoba mi się to co Tobie robi:D
OdpowiedzUsuńnigdy nie spotkałam go w ZSK...
piękne zdjęcia:)
:)
wygląda naprawdę fantastycznie, coraz bardziej kocham naturalne olejki , w naturze moc i siła
OdpowiedzUsuńpierwszy raz słyszę o tym olejki :) najważniejsze , że jesteś zadowolona . Ja używam tylko arganowego ale muszę się bliżej przyjrzeć innym :)
OdpowiedzUsuńUżywam go od dawna, głównie na wypryski, itp. Działa!
OdpowiedzUsuńZapachu za bardzo nie lubię, ale... wyczułam go w którychś perfumach Boadicea the Victorious (tych w cudownych celtyckich buteleczkach).
Nigdy nie miałam z nim kontaktu,a chętnie bym wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńNigdy sie z nim nie spotkalam...
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę go wypróbować!
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja..
OdpowiedzUsuńDla mnie ratownikiem jest olej tamanu ...co nic, że pachnie jak przyprawa maggi do zupy :D
ciekawy,choć malutki,ale pewnie uzywalabym do twarzy :)
OdpowiedzUsuńno weź go łyknij sobie ;) dla mnie takim cudem jest olejek z czarnuszki :)
OdpowiedzUsuń