Celowo napisałam balsam, bo choć na etykiecie opakowania produkt opisano jako mleczko - SVR, Xerial 10 Lait corps - to z konsystencją takowego niewiele ma wspólnego. Wprost przeciwnie, kosmetyk jest dość gęsty i treściwy, trzeba się trochę wysilić, by wsmarować go w skórę. Ale warto! I piszę to jako ta, której obowiązek balsamowania ciała jawi się jako dopust boży - naprawdę warto.
Xerial 10 przynosi naszej skórze same cudowności - jest niesamowita miękkość, jest i gładkość, a nade wszystko jest aksamitność. ;) Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak często dotykałam swojej skóry - i cały czas zachwycam się jej delikatnością.
Balsam może być stosowany przez osoby w każdym wieku; przeznaczony jest do skóry suchej i łuszczącej się, wysuszonej, z tendencją do nadmiernego rogowacenia, również z objawami rogowacenia przymieszkowego i wrastającymi włoskami, podrażnieniami po depilacji, łuszczycą, z objawami alergicznego zapalenia skóry czy egzemy. Z całej tej gamy nieszczęść do siebie przypisałabym skórę suchą/wysuszoną, z tendencją do wrastających włosków po depilacji i od czasu do czasu alergicznymi wysypkami. Dzięki składnikom aktywnym takim jak 10% mocznik, proteazy, seryna, histydyna, alantoina, masło Karité oraz witamina B5 balsam intensywnie nawilża i wygładza (tak!!) skórę, a także eliminuje przykre objawy jak swędzenie i łuszczenie się.
ps. post zdominowały maki, ale są tak wdzięcznym obiektem do fotografii, że nie mogłam im się oprzeć :)
Skład: Aqua, Urea, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Hexyldecyl Stearate, Paraffinum Liquidum, Dicaprylyl Carbonate, Butyrospermum Parkii Butter, Sorbitol, Polyglyceryl-4 Isostearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Hexyl Laurate, Sodium Chloride, Stearoxy Dimethicone, Serine, Allantoin, Histidine, Bacillus Ferment, Tocopherol, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Citric Acid, Pentaerythrityl Tetra-Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, O-Cymen-5-Ol.
Xerial 10 przynosi naszej skórze same cudowności - jest niesamowita miękkość, jest i gładkość, a nade wszystko jest aksamitność. ;) Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak często dotykałam swojej skóry - i cały czas zachwycam się jej delikatnością.
Balsam może być stosowany przez osoby w każdym wieku; przeznaczony jest do skóry suchej i łuszczącej się, wysuszonej, z tendencją do nadmiernego rogowacenia, również z objawami rogowacenia przymieszkowego i wrastającymi włoskami, podrażnieniami po depilacji, łuszczycą, z objawami alergicznego zapalenia skóry czy egzemy. Z całej tej gamy nieszczęść do siebie przypisałabym skórę suchą/wysuszoną, z tendencją do wrastających włosków po depilacji i od czasu do czasu alergicznymi wysypkami. Dzięki składnikom aktywnym takim jak 10% mocznik, proteazy, seryna, histydyna, alantoina, masło Karité oraz witamina B5 balsam intensywnie nawilża i wygładza (tak!!) skórę, a także eliminuje przykre objawy jak swędzenie i łuszczenie się.
Producent sugeruje, by mleczka używać codziennie i przez jakiś czas sumiennie się do tego stosowałam, potem jednak odkryłam, że dla podtrzymania efektu gładkości i miękkości skóry wystarczy smarować się nim co dwa - trzy dni. Kosmetyk całkiem nieźle poradził sobie też z wrastającymi włoskami, wprawdzie nie mogę napisać, że wyeliminował ten problem zupełnie, ale znacząco zmniejszył. Balsam jest wydajny, korzystając z promocyjnej ceny w SP skusiłam się na pojemność 500 ml, dostępne są jeszcze dwie mniejsze - w tubach o pojemności 100 i 200 ml, ale szczerze polecam, inwestujcie w wielkopak, zakochacie się w nim ;) Butla 500 ml zaopatrzona jest w pompkę, bardzo wygodnie się z niej korzysta, plastikowo-gumowe opakowanie jest odporne na upadki, nie pęka, nie odkształca się. Balsam jest bezzapachowy, co przyjęłam z ulgą, do dziś pamiętam ohydny zapach innego balsamu z mocznikiem - Pilarixu, który swoją drogą niewiele u mnie zdziałał. Podsumowując - nie wyobrażam sobie pielęgnacji ciała bez Xerial 10.
ps. post zdominowały maki, ale są tak wdzięcznym obiektem do fotografii, że nie mogłam im się oprzeć :)
Skład: Aqua, Urea, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Hexyldecyl Stearate, Paraffinum Liquidum, Dicaprylyl Carbonate, Butyrospermum Parkii Butter, Sorbitol, Polyglyceryl-4 Isostearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Hexyl Laurate, Sodium Chloride, Stearoxy Dimethicone, Serine, Allantoin, Histidine, Bacillus Ferment, Tocopherol, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Citric Acid, Pentaerythrityl Tetra-Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, O-Cymen-5-Ol.
A mogłabyś zrobić zdjęcie liście składników? Bo brzmi kusząco.
OdpowiedzUsuńUzupełnię wieczorem :)
UsuńTak wyczuwałam parafinkę ;)
UsuńLubię bardzo takie porządne specyfiki nawilżające, to u mnie podstawa :)
OdpowiedzUsuńMoje łydki już o nim myślą...
OdpowiedzUsuńPiękne maki, nie dziwię się, że tak Cię zachwyciły :)
Oj tak, na łydki działa genialnie ;)
UsuńNa chwilę obecną mam spory zapas mazideł do ciała.
OdpowiedzUsuńNiedawno zrobiłam zapas w internetowym sklepie Pat&Rub.
Przyznam jednak, że preferuję balsamy zapachowe :)
To produkt apteczny, przyzwyczajona jestem że te albo podśmierdują, albo nie pachną wcale :D
UsuńMiałam wersję miniaturową. Bardzo dobry produkt.
OdpowiedzUsuńBalsam balsamem, ale jakie piękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;))
UsuńBrzmi intrygująco. A jak maków nie lubię, tak są wdzięcznym tematem do zdjęć :)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za kosmetykami z mocznikiem a jak na ironie takie są dla mnie najbardziej wskazane (rogowacenie okołomieszkowe). Teraz męczę tubę Pilarixu właśnie. Zapach mi nawet tak bardzo nie przeszkadza choć do miłych nie należy, ale ta lepkość...blee.
OdpowiedzUsuńOj Pilarix to zło. Nie znosiłam jego zapachu i tej lepkości właśnie, ohyda. W dodatku prawie nic nie zdziałał, poświęcałam się na próżno :P
UsuńLubię produkty SVR, a ta seria Xerial z mocznikiem jest genialna. Nie zapomnę jak kiedyś Xerial 50 wyleczył mnie z brodawek płaskich na brodzie...
OdpowiedzUsuńJa Xerial50 używam na pięty :D
UsuńJako właścicielka skóry atopowej muszę mu się bliżej przyjrzeć:)
OdpowiedzUsuńciekawy ten balsam, własnie mi się kończy obecny, może skuszę się na tego, piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJeśli jest dobry to chętnie poszukam go w jakiejś miłej cenie i wypróbuję:)
OdpowiedzUsuń