Ostatni już z przesłanych mi do recenzji produktów Lily Lolo to jedwabisty puder wykończeniowy Flawless Silk. Dzięki zawartości brzoskwiniowo-różowawych pigmentów i rozpraszającej światło miki puder prawdziwe cuda czyni ze skórą, zostawiając ją promienną, optycznie gładszą, młodszą i o zdrowym lekko wyrównanym kolorycie.
Puder - jak wszystkie sypkie produkty Lily Lolo, umieszczony jest w bardzo praktycznym opakowaniu z odkręcanym wieczkiem i sitkiem z osłoną, dzięki której możemy zablokować wysypywanie się proszku. Swoją drogą ostatnio zmieniła się szata graficzna marki i muszę przyznać, że w nowej odsłonie podobają mi się jeszcze bardziej! Flawless Silk jest bardzo drobno zmielony, roztarty na skórze tworzy gładką lśniącą taflę. Mimo obecności kolorowych pigmentów nie zmienia odcienia skóry, w każdym razie nie w zauważalnym stopniu. Wyraźnie za to zmiękcza rysy i wygładza delikatne zmarszczki. Nie podkreśla porów, pięknie rozświetla skórę, dodając jej subtelnego satynowego blasku. Trwałość niezła, po paru godzinach lekko nasila się błysk, ale całość wygląda wciąż bardzo świeżo. Chętnie po niego sięgam, choć raczej przy większych okazjach, ale tylko dlatego, że na co dzień raczej poprzestaję na fluidzie.
To jak wygląda w duecie z mineralnym podkładem Lily Lolo mogłyście zobaczyć TU, poniżej za to widzicie jak układa się na ślimakowym BBCreamie (super! lekko odróżawia świnkowatość tegoż), którego swoją drogą rozświetlać nie trzeba, bo sam generuje tyle blasku, co co lepsza latarnia ;-) Niemniej duet bardzo sympatyczny i zamierzam ponawiać.
Kosmetyki Lily Lolo znajdziecie na stronie costasy.pl, cena tego akurat do najniższych nie należy, niemniej puder jest bardzo wydajny i w mojej ocenie wart zakupu ;) Znacie kosmetyki Lily Lolo? Macie wśród nich swoich ulubieńców?
Ostatnio strasznie mnie kuszą kosmetyki tej firmy , a przede wszystkim cienie :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci zwłaszcza cienie sypkie, mają bajeczne kolory i są trwałe i stosunkowo proste w obsłudze.
UsuńFlawless Silk jest świetny :)) Sama często go używam i jestem zadowolona :))
OdpowiedzUsuńDaje piękny efekt :) Jaki cień masz nałożony w załamaniu powieki?
OdpowiedzUsuńTo miks koralu z paletki Paraguaya Sleeka z trzecim z kolei cieniem z paletki MAP Marron Naturel.
UsuńMam ogromna ochotę go wypróbować. Na mojej suchej skórze powinien dobrze się sprawdzić i dać jej odrobiny życia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak najbardziej ;)
Usuńmam cerę tłustą. flawless silk wygląda na mnie dobrze tylko zimą, kiedy się tak nie tłuszczę ;)
OdpowiedzUsuńależ Ty jesteś piękną kobietą :)
W kwestii pudru na razie jestem pod wrażeniem pudru bambusowego z jedwabiem z BU, ale jak mi się znudzi lub z jakiegoś powodu przestaniemy się lubić, Flawless Silk będzie pierwszy na liście:)
OdpowiedzUsuńŚrednio polubiłam się z minerałami, ale z Lily Lolo niczego nie próbowałam. Od wczoraj testuję puder ryżowy z Paese i jak na razie jestem nim usatysfakcjonowana :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że na spacer nawet LilyLolo zabierasz ;)
OdpowiedzUsuńBywa :D
UsuńŚlicznie wyglądasz :) A zdjęcia boskie <3 ja bym sie bała, że róż mi upadnie i sie stłucze :< :D
OdpowiedzUsuńpóki co mam anabelle minerals ale kuszący jest i ten :)
OdpowiedzUsuńużywam namiętnie, daje piękne wykończenie makijażu :)
OdpowiedzUsuńPrawda!
UsuńAle piękne zdjęcia! Tęsknię za morzem. A nad tym pudrem zastanawiałam się i w ostateczności wybrałam Flawless Matte. Jestem bardzo zadowolona, ale ciekawi mnie również i ta wersja.
OdpowiedzUsuńJa z kolei unikam matu jak mogę :)
UsuńJa się sypaną formułą minerałów zupełnie nie potrafię obchodzić.
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas dam im jeszcze jedną szansę.