środa, 19 lutego 2014

Inglotowe pędzle

Wprawdzie nie mam ich dużo, ale chętnie i dość często po nie sięgam. Towarzyszą mi od co najmniej paru lat i cały czas są w dobrym stanie. Świetnie znoszą mycie - nie tracą kształtu i pozostają tak samo miłe w dotyku, no może jedynie poza pędzlem do pudru, który nigdy specjalnie delikatny nie był ;) Co ważne -  nie gubią włosia i są tak samo gęste i puchate jak w dniu zakupu.
 
 
  


Pędzel oznaczony symbolem 15BJF przeznaczony jest do pudru brązującego i różu; ja używam go głównie do pudru sypkiego, rzadziej różu czy brązera. Z uwagi na drapiące kozie włosie trudno uznać go za najmilszą pieszczotę dla twarzy, ale ponieważ ma zgrabny niewielki kształt często po niego sięgam. Cena - ok 40 zł.
 
 
Inglot 4SS to zupełnie inna bajka, milutka i puchata, mimo że również z kozy ;) Producent przeznaczył go do rozcierania cieni i pudru, ja dodatkowo lubię używać go do aplikowania mineralnych korektorów (zwłaszcza pod oczami!), a i z tymi płynnymi radzi sobie dobrze. Jeśli kiedyś się zniszczy na pewno kupię go ponownie. Jest całkiem spory jak na pędzel do cieni, nadaje się zwłaszcza do nakładania kolorów bazowych. Cena to ok. 35 zł.
 

6SS to nieco mniejszy odpowiednik poprzednika i właściwie posiada wszystkie jego zalety. Rewelacyjnie blenduje cienie i ma na tyle delikatne włosie (kozie i, podobnie jak w przypadku 4SS, preparowane na podobieństwo włosia wiewiórki) że nie podrażnia nawet bardzo wrażliwej skóry.  Bardzo bardzo lubię. Kosztuje ok. 30 zł.
 

Wykonany z włosia kucyka i wołu pędzel 80HP ma formę mocno zbitej kulki. Dobrze rozciera cienie, świetnie rysuje się nim grube kreski. Swego czasu był moim ulubieńcem, do tego stopnia, że mam go w dwóch egzemplarzach, teraz już rzadziej po niego sięgam, ale wciąż uważam, że jest niezły. Cena - ok. 27 zł.
 
 
 
I ostatnie odkrycie - metalowy grzebyk do rozczesywania brwi i rzęs. Co prawda brwi nie rozczesywałam nim nigdy, ale już rzęsy bardzo często. Metalowe ząbki są gęsto ścisnięte, dzięki czemu grzebyk precyzyjnie rozdziela rzęsy - idealne antidotum dla sklejonych rzęs. Grzebyk możemy złożyć, co pozwala uniknąć uszkodzenia lub zdeformowania igieł. Mały minus za problematyczne czyszczenie, ale może po prostu ja nie znalazłam jeszcze na to sposobu. Cena regularna to ok. 16 zł, ale bardzo często przy zakupach proponowany jest w znacznie niższej, promocyjnej cenie.
 
 
 

33 komentarze:

  1. Posiadam ten metalowy grzebyk, jest świetny!:D
    Oprócz tego posiadam chyba tylko dwa pędzle Inglota, do brwi i eyelinera.
    Na inne jakoś specjalnie nie zwracałam uwagi, ale może przy następnej wizycie się skuszę na jakiś.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio wiele osób narzeka na 4SS. Podobno jego obecne wykonanie w porównaniu do tego sprzed kilku lat jest dużo gorsze.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to niestety całkiem możliwe, moje pędzle mają ok 3-4 lat.

      Usuń
  3. ja swój metalowy grzebyk czyszczę szczoteczką do zębów, którą przeznaczyłam tylko do takich spraw i żelem do mycia twarzy :) wszystko ładnie schodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z inglota nie miałam nigdy żadnego pędzla.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem jak to możliwe, ale nie mam żadnego pędzla Inglot :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam kilka pędzli z Inglota i bardzo je sobie chwalę. Kosztują stosunkowo niewiele, a po kilku latach używania wyglądają jak nowe. Na szczęście do tej pory nie trafiłam na drapiący. Polecam Ci skośny pędzelek do linera, moim zdaniem jest genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię pędzle z Inglota, a moim ulubieńcem od lat jest 29PO, czyli dosyć płaski, ale zaokrąglony pędzel do cieni. Świetnie sprawdza się do nakładania tych bazowych oraz blendowania. Generalnie pędzle z tej firmy są znakomitej jakości, wszystkie które mam służą mi od lat w idealnym stanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie miałam przyjemności korzystać z pędzli z Inglota, muszę się im przyjrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z Twojej gromadki mam tylko 80HP i niestety dla mnie jest zbyt twardy. Miałam jeszcze kilka innych pędzli Inglota i wypadły dosyć przeciętnie, więc nie zgłębiałam szerzej asortymentu. Natomiast grzebyczek to prawdziwy skarb, lepszy nawet od odpowiednika z MACa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To były pierwsze pędzle, o których myślałam, a do tej pory nie mam żadnego ;) ale 80HP jest zachęcający

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nigdy nie myślałam o zakupie pędzli z Inglota, ale 4SS i 6SS mnie zaciekawiły, choć w tych cenach chyba wolę sobie kupić coś z Zoevy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam jeden pędzelek z Inglota do eyelinera i na początku było ok, dopóki się nie rozczapiżył :-(

    OdpowiedzUsuń
  13. Pędzli z Inglota jeszcze nie mam w swojej kolekcji /wszystko przede mną :D /. Ostatnio mam ochotę na pędzle Bdellium ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, zwłaszcza, ze kusi mnie rabat :)

      Usuń
  14. Ja do pędzli Inglota podchodzę z rezerwą- mam jeden do różu i niestety gubi włosie :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam pędzli Inglota, ale przyznam, że najbardziej kusząco wygląda grzebyczek:)

    OdpowiedzUsuń
  16. mam ten grzebyk o zestaw pedzli z inglota i bardzo lubie;)

    OdpowiedzUsuń
  17. 80HP bardzo sobie chwalę :) natomiast grzebyki najczęściej przecieram po prostu płatkiem kosmetycznym nasączonym micelem, którego używałam wcześniej do szybkiego odtłuszczenia powieki przed makijażem :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam kilka pędzli Inglota i chyba puszczę je w świat. Jakoś tak, nie pasujemy do siebie:P

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam jeden inglotowy, do rozcierania cieni, nie widzę go u Ciebie, ale bardzo go lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zainteresował mnie pędzel 80HP ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Z Inglota pędzelków nie mam, ale moja liczy już tyle pędzli że póki co więcej nie potrzebuję. :P

    OdpowiedzUsuń
  22. piękne pędzle, zamówiłam ostatnio zestaw z chin, podróbki znanej marki, zobaczymy jak się sprawdzą.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja jeszcze nie miałam pędzli z naturalnego włosia, wszystkie mam z syntetycznego, ale jakoś mnie nie ciągnie, chociaż może w przyszłości się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  24. ten 15BJF mam już kilka lat i też używam do pudru sypiego, natomiast 4ss do nakładania rozświetlacza w kamieniu. do cieni się nie nadaje- takiego wielkiego oka to ja nie mam :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam ten do różu i niestety go nie lubię... Kupiłam go właśnie z myślą o aplikacji różu i bronzera, ale jestem zawiedziona... Używam go tak jak Ty do pudru sypkiego.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym myślisz :-)