Przygoda z naturalnymi kosmetykami trwa w najlepsze i choć nie zarzekam się, że zupełnie zrezygnuję z nieekologicznych mazideł, to z przyjemnością odnajduję wśród tych pierwszych kolejne perełki. Krem pod oczy to najmniej stały punkt w mojej pielęgnacji, rzadko sięgam ponownie po ten sam produkt, chętnie kupuję nowości i tym razem padło na nieznaną mi dotąd markę Skin Blossom.
Organiczny krem pod oczy to obietnica regeneracji, odmłodzenia i rozjaśnienia delikatnej skóry wokół oczu. Zawarte w kremie wyciągi z zielonej herbaty i świetlika spełniają rolę przeciwutleniaczy, dodatkowo świetlik łagodzi obrzęki i ma właściwości przeciwzapalne, a obecne w składzie masło shea i olejki dbają o prawidłowe nawilżenie skóry. Zgodnie z deklaracją producenta 85% receptury kremu to składniki organiczne. Kosmetyki Skin Blossom posiadają certyfikat Soil Association.
Krem upakowano w malutkie - zaledwie 15 mililitrowe - opakowanie typu airless zaopatrzone w pompkę, która bardzo sprawnie dozuje niewielkie ilości kremu. Specyfik ma delikatną i lekko mażącą się po skórze konsystencję, trzeba trochę cierpliwości, by dokładnie go rozsmarować. Szybko się wchłania, pozostawiając skórę widocznie nawilżoną i satynową w dotyku. Krem pachnie to ziołami, ale jest to aromat bardzo subtelny i tym samym prawie niewyczuwalny.
Działanie kremu oceniam na mocną czwórkę, potraktowana nim skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona, a tym samym sprawia wrażenie świeższej i gładszej. Czy jest także rozjaśniona trudno mi ocenić, bo nie zauważyłam jakichś szczególnych zmian w tym kierunku, ale też i moje cienie pod oczami nie są na tyle duże, by stanowiło to dla mnie większy problem. Na pewno sprawdzi się w pielęgnacji niewymagającej skóry, tak na podtrzymanie zadowalającej kondycji :) Generalnie jestem z niego zadowolona, ale nie na tyle, by skusił mnie do sięgnięcia po pozostałe kosmetyki tej marki. Cena to ok. 25 zł; produkty Skin Blossom dostępne są w wielu sklepach sieciowych oferujących kosmetyki ekologiczne.
Nie znam tej firmy, ale krem jest bardzo ciekawy :) Świetny pomysł na zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńSkin Blossom nie znam ale uwielbiam krem pod oczy Kivvi
OdpowiedzUsuńPamietam Twoją recenzję ;-)
UsuńNigdy nie słyszałam o tej firmie :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, nie znałam tej firmy :)
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco, ale nie wiem, czy nie byłby za słaby, mam dość wymahającą skórę pod oczami...
OdpowiedzUsuńNo niestety całkiem możliwe.
UsuńMam trudną skórę pod oczami, bardzo duże cienie, pierwsze zmarszczki...nie wiem, czy dałby radę.
OdpowiedzUsuńJa mam gigantyczne cienie, więc pewnie byłby za słaby:( Ps. Piękne zdjęcia! Przypomniało mi się, jak chodziłam do lasu z babcią jak byłam mała i zawsze opowiadała mi, że w mchu mieszkają krasnoludki:) Potrafiłam ich tam szukać godzinami;P
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńnie znam tej firmy, ogólnie nie stosuję kremów pod oczy... muszę to zmienić - koniecznie!
OdpowiedzUsuńGdzie ty wyszukujesz te kosmetyczne perełki? :)
OdpowiedzUsuńInternety mnie pogrążają! ;)
Usuńmoja skóra niestety jest już bardziej wymagjąca, więc pewnie ten kremik by jej na 100% nie usatysfakcjonował.. ale młodsze buźki pewnie byłyby zadowolone :)
OdpowiedzUsuńJa miałam okazje poznać aż trzy kosmetyki tej marki. W mojej ocenie większość wypadła bardzo dobrze :) Ogólnie jestem z nich zadowolona.
OdpowiedzUsuń