Lekki krem brzozowy to - póki co - najciekawsza ze znanych mi propozycji marki Sylveco. Kosmetyk przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery, szczególnie tej odwodnionej, przesuszonej i narażonej na działanie czynników szkodliwych, takich jak słońce czy dym tytoniowy.
Zawiera szereg naturalnych składników wspomagających regenerację skóry; znajdziemy tu między innymi pobudzający syntezę kolagenu i elastyny ekstrakt z kory brzozy, zmiękczający i oczyszczający, a przede wszystkim wspomagający przenikanie składników aktywnych w głąb skóry, ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, masło Shea, bogate w antyutleniacze oleje z pestek winogron, sojowy, arganowy i jojoba. Ponadto w kremie zawarto także ekstrakt z aloesu i ksylitol, których połączenie skutkuje intensywnie nawilżającym i zmiękczającym działaniem.
Po Lekki krem brzozowy sięgnęłam skuszona obietnicą nawilżenia i odżywienia skóry, ale akurat te działania to najmniejsze z zalet brzozowego - przede wszystkim krem pięknie ujednolica koloryt skóry, lekko ją rozjaśnia, oczyszcza i wygładza. A samo nawilżenie - owszem, jest zauważalne, ale nie na tyle, bym mogła określić krem jako wybitny pod tym względem. W sytuacjach krytycznych, jak np. przesuszenie skóry wywołane użyciem kremu z retinolem, Sylveco to jednak trochę za mało, nawet przy założeniu, że, zgodnie ze wskazówkami producenta, zaaplikujemy grubszą warstwę kremu w formie maseczki. Za to nie można mu odmówić delikatności - nałożony na uwrażliwioną i podrażnioną skórę koi ją, nie zwiększając uczucia pieczenia.
Konsystencja jest specyficzna i nieco tępawa w kontakcie ze skórą, zapach również mnie nie zachwyca, ale na szczęście jest mało wyczuwalny. Krem wchłania się do niemal całkowitego matu i jest świetną bazą pod makijaż. Opakowanie funkcjonalne, typu airless, ze zgrabną zakrętką, doskonale opisane; całość bardzo estetyczna. Dodatkowo na uwagę zasługuje relacja jakości, składu i działania do ceny - ok. 25 zł za 50 ml - i ta jest na najwyższym poziomie :) Podsumowując, jeśli szukacie mistrza nawilżenia możecie się zawieść, ale z całą pewnością jest to naprawdę dobry i godny polecenia krem na co dzień, tym bardziej teraz, jesienią.
Ciekawa jestem bardzo, czy znacie i polecacie któryś z pozostałych kremów Sylveco?
Kremów z Sylveco jeszcze nie znam, ale mam ten na liście :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam ich żel do mycia twarzy tymiankowy :)
A ten żel jest z kolei na mojej liście ;)
Usuń;) Na pewno nie będziesz zawiedziona, świetnie się sprawdza i jest super wydajny, mam go już 2 meisiące i wciąż jeszcze jest ;)
Usuńnigdy nie słyszałam o Sylveco, bede musiała się przyjrzeć tej marce :)
OdpowiedzUsuńAaaa, nie sądziłam, że jest jeszcze ktoś, kto o Sylveco nie słyszał ;-)
UsuńBardzo dobry krem:)
OdpowiedzUsuńJest na mojej liście zakupowej :)
OdpowiedzUsuńMam lekki nagietkowy i jest genialny. Na pewno kupię jeszcze brzozowo-nagietkowy z betuliną i właśnie lekki brzozowy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie intensywnie rozmyślam nad tymi dwoma :)
Usuńich produkty są na mojej wish :D
OdpowiedzUsuńJe serdecznie polecam krem rokitnikowy, cudo :)
OdpowiedzUsuńRokitnikowy miałam okazję przetestować dzięki uprzejmości koleżanki i zdecydowanie mi nie służy, powoduje efekt jakby rozpulchnienia skóry, otwiera pory i generalnie moja skóra ciekawie po nim nie wyglądała :/
UsuńNie miałam jeszcze nic z Sylveco, ale po tylu pozytywnych opiniach zaczynam się coraz bardziej interesować marką. W jakim znaczeniu ten krem oczyszcza? Co konkretnie zauważyłaś?
OdpowiedzUsuńFakt, nie wyraziłam się zbyt precyzyjnie. Odkąd go stosuję nie mam problemów z wypryskami, które dotychczas zwykle pojawiały się w czasie burzy hormonalnej przed okresem.
Usuńdzięki za odp :)
UsuńMam na oku ten właśnie krem, oraz żel do mycia twarzy :)
OdpowiedzUsuńJeszcze Ireno kremu nie miałam ale podobno jest dobry ;)
OdpowiedzUsuńMiałam dwa opakowania i bardzo go lubiłam :)
OdpowiedzUsuńza stara jestem na takie lekkie kremy :P
OdpowiedzUsuńnie znam w ogole tej marki, jednak bardzo zaciekawiłaś mnie tym kremem:)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie same spostrzeżenia ale na temat kremu nagietkowego:)
OdpowiedzUsuńDla mnie jest baaardzo nawilzajacy i wcale nie lekki;). Ale racja switnie koi skore!
OdpowiedzUsuńSylveco - ostatnie kuszenie.
OdpowiedzUsuńOstatnie namaszczenie :D
Ekhm :D niezupełnie to mialam na mysli ;-p Raczej, że to już ostatni produkt Sylveco z mojej kosmetyczki ;-)
UsuńO rany! tak kusisz, że już go chcę! :D
OdpowiedzUsuńnie znam, ale na podraznienia i przeususzenia dla mnie nr 1 jest krem do skory bardzo suchej i podraznionej z ziaji :)
OdpowiedzUsuńTego z kolei ja nie znam ;)
UsuńPierwszy raz o tej formie słyszę...ale wypróbuję:) tylko gdzie można kupić?
OdpowiedzUsuńW mniejszych aptekach, sklepach zielarskich i w Sieci, w tym również na stronie producenta :)
Usuń