Dzisiejsza notka powstała z nieco opóźnionym zapłonem, ale ponieważ nieczęsto mogę się tym pochwalić, to się chwalę, a mianowicie o zdobywaniu szczytów będzie ;-). Tegoroczny sierpniowy długi weekend spędziliśmy w moich rodzinnych stronach, na Podhalu, i muszę się Wam przyznać, że chociaż dwadzieścia parę lat swojego życia przeżyłam w bliskiej okolicy Tatr, to dopiero mieszkając w Gdańsku zaczęłam po nich chodzić, oczywiście po uprzednim przemierzeniu Polski wzdłuż. A i tak wolę spacery po plaży ;-). Ale nie ma lekko, moja mniej leniwa połowa zaciągnęła mnie w góry, a jakże i tak pierwszego dnia powędrowaliśmy na Kopę Kondradzką, a drugiego (auć! moje stopy) zdobyliśmy Rysy, od słowackiej strony. O dziwo, obie trasy całkiem przyjemne i do przeżycia, a w dodatku wielce pocieszająco jawiła się myśl, że w najbliższym czasie Adam już nic wyższego raczej nie wymyśli :]
Wzięliśmy też udział w pikniku lotniczym, dzięki czemu mogliśmy obejrzeć trochę podniebnych akrobacji - jeśli o mnie chodzi, oglądam je zawsze z duuużą przyjemnością :). Na zdjęciach poniżej kolejno dwupłatowiec, ekipa The Flying Bulls i śmigłowce Mi-24.
I tym optymistycznym akcentem - kolorowych snów Wam życzę ;).
jej, jak tam pięknie ahhh za rok góry będą moje:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;))
Usuńheh, ja jestem znad morza, a uwielbiam górskie wędrówki. po szlakach mogłabym chodzić bez końca :)
OdpowiedzUsuńNo jakoś tak to zwykle bywa :)
Usuńbardzo kocham góry, piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńwspaniałe widoki :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja uwielbiam Twoje notki z takimi zdjęciami. Raz, że masz niesamowitą rękę do opisywania, to dwa te zdjęcia są cudowne. A trzy, taka sympatyczna z Was para :)
OdpowiedzUsuńCałuję!
:*
Usuńnajbardziej zachwyciło mnie zdjęcie nr. 2! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie ostatnie - chętnie bym polatała takim śmigłowcem!
Usuńpięknie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie;)
Uwielbiam takie piękne widoki szczytów :)
OdpowiedzUsuń