czwartek, 8 sierpnia 2013

Planeta Organica, Tybetański Balsam do włosów

Nie mam dużych wymagań wobec odżywek do włosów - w zupełności zadowala mnie, jeśli dodają włosom blasku, ułatwiają rozczesywanie i poprawiają ogólną kondycję, a kiedy dodatkowo zwiększają ich objętość, to już w ogóle jestem zachwycona ;) Wszystko to robi  Tybetański balsam do włosów rosyjskiej marki Planeta Organica, i gdyby nie to, że przede mną jeszcze całe morze odżywek do wypróbowania,
 ślubowałabym mu wieczne miejsce na półce w łazience.
 
Planeta Organica, Tybetański Balsam do włosów
 
W odżywce zawarto ekstrakty  9 himalajskich ziół, które mają  pozytywny wpływ na objętość jak i gęstość włosów oraz wzmacniają cienkie i łamliwe włosy. Organiczny olej Białego Imbiru intensywnie odżywia włosy oraz skórę głowy, ekstrakt Nieśmiertelnika dzięki zawartości karotenu oraz witamin C i D koi i łagodzi podrażnienia, ma także działanie przeciwzapalne i antybakteryjne. Aktywne składniki zawarte w tybetańskich ziołach stymulują wzrost włosów, regenerują je, odżywiają i nawilżają.

Planeta Organica, Tybetański Balsam do włosów
 
O łagodzących właściwościach balsamu niewiele mogę napisać, właściwie nic, szczęściem mój skalp jest w dobrej kondycji i bez podrażnień. Odżywka ułatwia rozczesywanie włosów, sprawia, że są bardziej 'sypkie' i nie plączą się. Wygładza je i nabłyszcza, a dzięki lekkiej formule nie obciąża ich, nawet gdy poszalejemy z ilością nałożonego kosmetyku - włosy są odbite od nasady głowy, dzięki czemu wizualnie czupryna wydaje się być gęściejsza.

Trochę obawiałam się zapachu, miks ziół i orientu nie należy do moich ulubionych, ale w tym przypadku jest zupełnie znośny i przede wszystkim delikatny.
 
Planeta Organica, Tybetański Balsam do włosów
 
Gdybym miała się do czegoś przyczepić, to do dość rzadkiej konsystencji, bywa że kosmetyk ścieka z palców, ale nie jest to nic nie do opanowania. Opakowanie jest stabilne, wyposażone w pompkę, znów niezbyt dla mnie trafne rozwiązanie, wolę miękkie tuby do wyciskania, ale pompka działa sprawnie, choć oszczędnie  - dopiero kilkurazowe naciśnięcie dozuje tyle kosmetyku, ile potrzebuję, aby pokryć całe włosy. Cena? Ok. 18 zł za 280 ml, moim zdaniem bardzo przyzwoita, choć nie omieszkam dodać, że u źródeł sporo taniej.
 
 

21 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze kosmetyków Planet Ogranica, ale niebawem zamierzam to zmienić i ten balsam jest m.in. na mojej liście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się że idealnie wpisałaby się w moje potrzeby. A jak z zapachem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, wiedziałam, ze coś pominęłam, zaraz dopiszę :)

      Usuń
    2. Dzięki:) Właśnie też nie przepadam za takimi ziołowo orientalnymi woniami, ale skoro nie pachnie mocno to jakoś zniosę:D

      Usuń
  3. chciałabym szampon z tej serii, ale aleppo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cena bardzo dobra jak na taki produkt

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem zdeklarowaną zwolenniczką rosyjskich kosmetyków, ale o tej odżywce wiele dobrego słyszałam już wcześniej. Cena nie jest wygórowana, więc prędzej, czy później, na pewno wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy produkt:) Jakiś czas temu miałam odżywkę do włosów od Babuszki Agafii, wersja na łopianowym propolisie, i strasznie się zawiodłam:/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję się zainteresowana :) nie używałam produktów tej firmy, a chyba warto :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak wykoncze swoje mazidla choc troche to klikne.

    OdpowiedzUsuń
  9. W mojej łazience jeszcze nie gościł żaden rosyjski kosmetyk :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kosmetyki rosyjskie to w większości dobre kosmetyki

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słyszałam jeszcze o tym balsamie, ale może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. hm, będę go miała na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wolę balsam Aleppo, Tybetański napuszył moje włosy, ciężko było je rozczesać:/

    OdpowiedzUsuń
  14. kocham ich kosmetyki :) najbardziej lubie balsam marokanski, ale kupilam ostatnio kilka innych :)

    OdpowiedzUsuń
  15. My mieliśmy podróż zasponsorowaną przez rodziców w charakterze prezentu ślubnego, ale myślę, że gdybyśmy jechali do Chorwacji po raz drugi, to raczej na jakiś camping lub na kwatery prywatne, tak jak polecasz... :) To na pewno znacznie tańszy sposób, a do tego można lepiej poznać ludzi i tamtejszą kulturę... :)

    Sol

    PS. Ja żałuję, że nie kupiłam żadnych kosmetyków w Chorwacji. Ciekawe, jakie tam mają cudeńka :) Kupiłam tylko ręcznie robione mydełko o zapachu cytrynowym - było cudowne. W całej łazience pachniało tym mydłem przez kilka tygodni... :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeśli balsam ułatwia rozczesywanie, a włosy są sypkie i nie plączą się to coś dla mnie, choć ta objętość mnie odstrasza, bo mam za dużo moich kłaczków :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ostatnio miałam sobie go kupić, ale na razie się wstrzymam :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym myślisz :-)