Jeszcze zanim trafił w moje ręce wiedziałam, że ma spore szanse, by stać się ulubieńcem,
a wszystko za sprawą obietnicy zapachu. Organiczny Energetyzujący Peeling Do Twarzy od Love Me Green to połączenie olejku z ekologicznych pomarańczy (ommm nomm nommm! mogłabym się nim wysmarować od stóp do głów, z szczególnym uwzględnieniem okolic nosa :D) z pudrem z ziaren arganu.
a wszystko za sprawą obietnicy zapachu. Organiczny Energetyzujący Peeling Do Twarzy od Love Me Green to połączenie olejku z ekologicznych pomarańczy (ommm nomm nommm! mogłabym się nim wysmarować od stóp do głów, z szczególnym uwzględnieniem okolic nosa :D) z pudrem z ziaren arganu.
![]() |
Love Me Green, Organiczny Energetyzujący Peeling Do Twarzy |
Przed kosmetykiem postawiono nie lada zadania, ma nie tylko usuwać martwe komórki, ale także pomagać w walce z zanieczyszczeniami, stymulować procesy regeneracji skóry i ulepszać jej koloryt oraz eliminować nadmierne wydzielanie sebum. Dodatkowo ma poprawiać nawilżenie skóry i zabezpieczać ją przed oznakami starzenia.
![]() |
Love Me Green, Organiczny Energetyzujący Peeling Do Twarzy |
Kosmetyk ma rzadką konsystencję, przez co trzeba się trochę postarać, aby zawartość palców przenieść na twarz. Jest to pewna niedogodność, ale nic z czym nie można by sobie poradzić. Ziarna arganu są bardzo drobno zmielone, dzięki czemu nawet najbardziej wrażliwej skórze krzywdy nie zrobią. Dla mnie peeling jest nieco za delikatny, ale poradziłam sobie z tym dosypując do niego każdorazowo odrobinę zmielonych pestek malin, tym samym znikł również problem ze zbyt rzadką konsystencją. Tyle wad. Potem są już tylko zalety - masaż twarzy przy użyciu Organicznego Energetyzującego Peelingu to prawdziwa przyjemność, tym bardziej, że zapach olejku pomarańczowego towarzyszy nam nie tylko przez cały czas trwania zabiegu, ale utrzymuje się na skórze także jeszcze jakiś czas po jego zakończeniu.
![]() |
Love Me Green, Organiczny Energetyzujący Peeling Do Twarzy |
Efekty? Zachwycające! Skóra jest wygładzona, promienna, miękka i niesamowicie miła w dotyku. Kolejna niespodzianka to ujednolicony koloryt, tym bardziej, im częściej sięgamy po peeling (ja używam go prawie codziennie, tak bardzo przypadł mi do gustu). Również obietnica nawilżenia nie została bez pokrycia, to jeden z nielicznych peelingów, po użyciu którego nie odczuwam potrzeby nałożenia kremu.
Kwestią dyskusyjną może być cena - za 75 ml produktu przyjdzie nam zapłacić blisko 50 zł plus koszty przesyłki, bo niestety kosmetyki Love Me Green nie są dostępne stacjonarnie, a jedynie na stronie producenta. Moim zdaniem warto, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że produkty Love Me Green są wolne od parabenów, silikonów, pochodnych olei mineralnych z przemysłu petrochemicznego i tym podobnych szkodliwych składników. Dodatkową pokusą jest zapach - idea stworzenia marki Love Me Green zrodziła się na Kostaryce i wierzcie mi, wąchając ich produkty łatwo można się tam przenieść ;-)
Miałyście już do czynienia z kosmetykami Love Me Green?
Ciekawi mnie bardzo. Mam próbkę, ale jeszcze nie otwartą :)
OdpowiedzUsuńJak otworzysz to przepadniesz ;-)
UsuńJa dzisiaj recenzowałam (u siebie) od nich tonik do twarzy, który sobie kupiłam...
OdpowiedzUsuńCzytałam :) dzięki za info.
Usuńbrzmi świetnie, ale musiałabym go ukrywać po kryjomu, bo mąż ma uczulenie na cytrusy :P
OdpowiedzUsuńUczulenie na cytrusy - co za pech!
Usuńto jeszcze nic w obliczu uczulenia na koty... a w domu kot :P
UsuńUwielbiam peelingi, więc i ten mnie zaciekawił :) Sam zapach by mnie skusił :P
OdpowiedzUsuńPatent z dosypaniem do niego pestek malin zapamiętam, może kiedyś się przyda :)
Przydaje się, zresztą dosypuję ich do wszystkich delikatnych peelingów :)
UsuńNa drugim miejscu aloes - nie zaryzykowałabym użycia go do mojej twarzy. Ale to świetnie, że u Ciebie się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę fajnie, pewnie kupiłabym go dla samego zapachu gdybym nie miała bana na kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńbrzmi zachecajaco :)
OdpowiedzUsuńoj narobiłaś mi ochoty :) szczególnie jak czuć pomarańczę!
OdpowiedzUsuńBarrrdzo czuć ;)
UsuńGłośno ostatnio o tej firmie ;-)
OdpowiedzUsuńHeheh przypuścili szturm na blogi i fajnie, gdyby nie to, pewnie długo bym o firmie nie wiedziała :)
UsuńOstatnio lukałam na ich produkty, a peeling chętnie bym przygarnęła dobrze, że nie pachnie cytrynką :)
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia, znam tylko z blogów.
OdpowiedzUsuńwygląda ciekawie, szkoda że ma drobinki.
OdpowiedzUsuńCzymś musi peelingować :)
Usuńpodoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńjuż czuję ten zapach:)
OdpowiedzUsuńWŁAŚNIE SZUKAM DOBREGO PEELINGU
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze,ale sądzę że na listę zakupową wpiszę:)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam jeszcze do czynienia z tymi kosmetykami :) Na pewno się im bliżej przyjrzę :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńBędę tu częściej zaglądała !
bee-yooursellf.blogspot.com
nie znam marki ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej marce, a z opisu wynika że warto się zainteresować;)
OdpowiedzUsuńMam jego próbkę, ciekawe, czy i mnie zachwyci :)
OdpowiedzUsuńJa też mam próbkę :)
OdpowiedzUsuńpo kontrowersyjnych -made in france- i certyfikatach,
OdpowiedzUsuńto zniechecilam sie do tej marki calkowiecie.