Moje pierwsze podejście do BB Creamów skończyło się fiaskiem. Pokusiłam się na najpopularniejszych wówczas przedstawicieli gatunku - BB Creamy od Missha i Elemong, z których każdy miał być jasny i samoistnie dopasowujący się do właściwego odcienia karnacji i niestety żaden taki nie był. Moje rozczarowanie azjatyckim objawieniem, jakim niewątpliwie stały się na naszym rynku BB Creamy, trwało ponad dwa lata, do czasu, kiedy trafiłam na pozytywne recenzje ślimakowego BB Creamu - Snail Nutrition firmy Skin79.
![]() |
Efekt ślimaka na skórze :] |
Ale od początku - czym są BB Creamy? Idąc za hasłem reklamowym producentów chciałoby się rzec - wszystkim ;-) A tak naprawdę wielofunkcyjnym połączeniem regenerującego kremu i podkładu, bogatym w witaminy oraz składniki pielęgnujące i odżywiające skórę, stąd też nazwa Blemish Balm. Początkowo przeznaczone były dla regeneracji i ukojenia uwrażliwionej po zabiegach kosmetycznych skóry, z czasem stały się ulubionym kosmetykiem Azjatek, głównie za sprawą naturalnego i świeżego looku, jaki oferują.
Dostępne są w wielu wariantach, od przeciwtrądzikowych, przez nawilżające, aż po przeciwzmarszczkowe. Z założenia nie dają mocnego krycia, a jedynie rozświetlenie i młodzieńczy wygląd skóry.
![]() |
SKIN79, Snail Nutrition BB Cream SPF45 PA+++ |
Tak jest też i w przypadku Snail Nutrion BB Cream; jego możliwości kamuflujące są niewielkie, ale w miarę potrzeb można je zwiększać, poprzez nałożenie kolejnej warstwy, choć oczywiście krycie wzmacnia się tylko do pewnego stopnia. Końcowy efekt, niezależnie od ilości warstw, wciąż jest bardzo naturalny i dyskretny.
Zgodnie z widniejącą na przodzie opakowania deklaracją producenta, regularnie stosowany BB Cream spowoduje, że skóra stanie się jaśniejsza, zmarszczki zostaną zniwelowane, a wszystko to przy całkiem niezłej ochronie przed zabijającymi młodość naszej skóry promieniami UVA A i B. Dzieje się tak za sprawą wielce obiecującego składu, który sprowadza się do 45% wyciągu ze śluzu koreańskiego ślimaka (czego to człek nie zrobi dla urody ;p), peptydów, adenozyny i ekstraktu z kory brzozy.
W rzeczywistości właściwości pielęgnujące sprowadzają się przede wszystkim do bardzo dobrego nawilżenia i poprawienia elastyczności skóry oraz skutecznego łagodzenia ewentualnych podrażnień. Systematycznie stosowany delikatnie rozjaśnia skórę, ale nie spodziewajcie się w tym temacie spektakularnych efektów. Działania przeciwzmarszczkowego nie dostrzegłam, ale też moja skóra nie wykazuje tendencji do przedwczesnych zmarszczek i jedyne, które czasem się na niej pojawiają, wynikają z przesuszenia, czemu akurat ów krem, za sprawą treściwej formuły, świetnie zapobiega.
Snail Nutrion BB Cream mimo niemal oleistej konsystencji nie powoduje powstawania zaskórników ani wyprysków, co przyznaję, przyjęłam ze sporym zdziwieniem.
![]() |
Ślimakowy BB Cream - swatch |
Minusy? Przede wszystkim kolor - szary, z wyraźnie różowawymi nutami, czyli dla mojej kolorystyki niemal najgorszy z możliwych. Na szczęście w tym przypadku obietnice dopasowania się kosmetyku do kolorytu skóry potwierdziły się, ślimakowy krem po kilku minutach rzeczywiście przestaje straszyć upiornym odcieniem. Kolor jaśnieje i nabiera porcelanowego odcienia, i choć nie mogę napisać, że różowe tony zostają tym samym zupełnie wyeliminowane, efekt jest więcej niż zadawalający.
Kolejna wada pudru - mocno wzmaga błysk ;) I jeśli piszę to ja, miłośniczka efektu glow na twarzy, to uwierzcie, blask bije po oczach. Początkowo nie mogłam z tym dojść do ładu, ostatecznie odkryłam, że ślimak położony na skórę solo, bez bazy w postaci jakiegokolwiek kremu, wygląda najlepiej, delikatny błysk wprawdzie nadal jest, ale w ilościach do przyjęcia. Jeśli chcemy otrzymać satynowy półmat, wystarczy oprószyć twarz minimalną ilością pudru, w ten sposób poprawimy także trwałość BB Creamu, bo niestety, niczym nieutrwalony, ma tendencję do ścierania się.
Opakowanie jest ładne i starannie wykonane, a ponadto praktyczne i co najważniejsze, wyposażone w pompkę, umożliwiającą higieniczną aplikację kosmetyku. Pojemność spora, bo aż 40 ml - na pokrycie twarzy potrzebujemy ilości mniejszej niż wielkość ziarenka grochu, co sprawia, że produkt jest bardzo wydajny. Niedogodnością może być konieczność zamawiania kosmetyku z Ebaya, lub azjatyckich stron, niemniej większość z nich kusi darmową i szybką wysyłką. Ja swój krem zamówiłam i na pewno jeszcze nie raz zamówię w sklepie Cosmetic Love. Polecam ;-)
Ale masz gładką buzie *.*
OdpowiedzUsuńKurdę, kusi ten ślimaczek, ale boję się BB od skin79, bo różowy zrobił mi armagedon na twarzy.:C
co za cera! <3 <3 <3 zazdroszczę. Swoją drogą, piękne opakowanie ma tenże BB
OdpowiedzUsuńJa używałam kremu BB z Garniera... W sumie nie był taki zły, ale nie do końca jestem przekonana..;)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wygląda na Twojej buzi. Niestety ja mam problemy z wypryskami i nie wyjdę do ludzi bez EL DoubleWear na twarzy. BB nie dla mnie niestety
OdpowiedzUsuńWow! Wyglądasz pięknie!
OdpowiedzUsuńJa jestem zakochana w Super Plus Triple Functions Vital (pomarańczowy) - ładnie kryje, nie czuć go na buzi i jest żółtawy. Leci do mnie kolejna buteleczka z ebaya:)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu dumam nad BB, ale jest tyle odcieni... Na Tobie wygląda rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie dostałam darmowe próbki tego BB, przy ostatnim zamówieniu z E-baya i bardzo chętnie wypróbuję, bo widzę, że na twoich zdjęciach wygląda bardzo korzystnie :)
OdpowiedzUsuńTwoja cera wygląda super,jeśli to zasługa kremu to działa :)
OdpowiedzUsuń