Spirulina jest tak cudarobiącym, a w dodatku stuprocentowo naturalnym, przystępnym cenowo i łatwym w przygotowaniu kosmetykiem, że moim zdaniem powinna być obowiązkowym elementem wyposażenia każdej kosmetyczki ;-) Już starożytni Chińczycy znali dobrodziejstwa płynące z jej zielono-niebieskich mikroalg - źródła cennych dla człowieka substancji odżywczych takich jak proteiny, witaminy B12, A i E, aminokwasy, kwasy tłuszczowe, minerały, enzymy i inne. Według nich spirulina nawilża skórę, poprawia jej koloryt, pomaga zwalczać przebarwienia, objawy trądziku, a nawet cellulit.
Dla mnie największą zaletą maseczki ze spiruliny jest to, że świetnie ściąga pory, przez co bardzo często traktuję ją jako bankietową, przed większym wyjściem. Zamknięte pory, napięta i wygładzona skóra - wszystko to znacząco przedłuża trwałość makijażu. Stosowana regularnie, co dwa - trzy dni, oczyszcza skórę i zostawia ją dobrze nawilżoną i gładką.
Maseczka ze spiruliny ma mnóstwo zalet i tylko jedną wadę - zapach. Na szczęście odkryłam, że w zależności od źródła, z którego ją zamawiam, zapach ten z nieznośnego, przywodzącego na myśl kurze łajno (mazidła) staje się interesującym zapachem świeżo skoszonej trawy (zróbsobiekrem). Ponadto zapach spiruliny jest znacznie mniej intensywny, kiedy zamiast mieszać go z jogurtem - jak to zwykle jest polecane - zmieszamy go jedynie z wodą. Moim zdaniem tak przygotowana maseczka nic nie traci ze swoich właściwości, jedyna różnica jest w konsystencji, ta zmieszana z wodą zastyga szybciej, co akurat bywa problematyczne, bo trudniej ją wtedy zmyć ze skóry.
![]() |
Spirulina |
Dla mnie największą zaletą maseczki ze spiruliny jest to, że świetnie ściąga pory, przez co bardzo często traktuję ją jako bankietową, przed większym wyjściem. Zamknięte pory, napięta i wygładzona skóra - wszystko to znacząco przedłuża trwałość makijażu. Stosowana regularnie, co dwa - trzy dni, oczyszcza skórę i zostawia ją dobrze nawilżoną i gładką.
Maseczka ze spiruliny ma mnóstwo zalet i tylko jedną wadę - zapach. Na szczęście odkryłam, że w zależności od źródła, z którego ją zamawiam, zapach ten z nieznośnego, przywodzącego na myśl kurze łajno (mazidła) staje się interesującym zapachem świeżo skoszonej trawy (zróbsobiekrem). Ponadto zapach spiruliny jest znacznie mniej intensywny, kiedy zamiast mieszać go z jogurtem - jak to zwykle jest polecane - zmieszamy go jedynie z wodą. Moim zdaniem tak przygotowana maseczka nic nie traci ze swoich właściwości, jedyna różnica jest w konsystencji, ta zmieszana z wodą zastyga szybciej, co akurat bywa problematyczne, bo trudniej ją wtedy zmyć ze skóry.
własnie się zbieram do jej kupna i już wiem, że zamawiać z ZSK :D
OdpowiedzUsuńStosuję od niedawna maseczkę błotną z BU, w składzie której jest spirulina. Jestem zachwycona tym jak działa na moją skórę. No i praktycznie nie śmierdzi:)
OdpowiedzUsuńinformacja o smrodku dobrym i złym jest dla mnie bardzo istotna :D
OdpowiedzUsuńA jak jest z wysuszaniem?
OdpowiedzUsuńNie wysusza, raczej w drugą stronę - nawilża :)
Usuńja zamówiłam kiedyś spiruline i próbowałam ją stosować, ale miałam duży problem z przygotowaniem maseczki, kiedy mieszałam ją z wodą pierw była za rzadka żeby nałożyć ją na twarz, a później tylko przez moment miała odpowiednią konsystencje (na tyle krótko że nie zdążyłam jej nałożyć) po czym zmieniała się w grudki:(
OdpowiedzUsuńBywa, jak zrobię zbyt rzadką to po prostu dosypuję więcej proszku :)
UsuńNajlepiej, żeby w ogóle nie miała zapachu, byłaby wtedy produktem idealnym:) Ale lubię ją i tak:)
OdpowiedzUsuńZostałaś otagowana ;)
OdpowiedzUsuńhttp://moje-spojrzenie-na-swiat.blogspot.com/2012/06/tag-powrot-do-swiata-bajek.html
dziękuję ;-)
Usuńciekawe nie słyszałam o tym cudeńku :)
OdpowiedzUsuńdziękuje za odwiedzenie mojego bloga :)