poniedziałek, 21 maja 2012

Weekend ;-)


W niedzielę, korzystając z bajecznej pogody, wybraliśmy się na Półwysep Helski. Zatrzymaliśmy samochód między Juratą, a Helem i plażą przeszliśmy parę kilometrów w stronę Helu.

Półwysep Helski od strony morza

Rozgrzany słońcem piasek sprawiał, że chodzenie boso było prawdziwą przyjemnością. Morskie fale co jakiś czas moczyły nam stopy, przypominając, że to dopiero maj i na kąpiele w Bałtyku jest stanowczo za wcześnie ;-)

Najwyższe wzniesienie na Półwyspie - Góra Szwedów z pierwszą helską latarnią

Lazurowy kolor wody do złudzenia przypominał kolor Morza Śródziemnego ;-)

Wydmy
 
Część Półwyspu Helskiego to rezerwat, na terenie którego znajdują się wydmy. Te akurat są już mocno porośnięte roślinnością, ale są tereny, gdzie krajobraz jest iście kosmiczny ;-)

;-)

Prawda, że można się zakochać w takich widokach? Ja, mimo, że góralka z pochodzenia ;-), uwielbiam morze i nic nie relaksuje mnie tak bardzo, jak spacer po plaży, z szumem fal w tle, chrzęstem piasku pod stopami i skrzekiem mew nad głowami.


3 komentarze:

  1. Super widoki i... rozmarzyłam sie!
    Fajnie w ogóle, że postanowiłaś załozyć bloga:) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. oo jak pieknie, chetnie bym odwiedzila te rejony!

    OdpowiedzUsuń
  3. Można się zakochać, to fakt. Mieszkam w Rozewiu, więc wiem:)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym myślisz :-)