poniedziałek, 14 maja 2012

Spełnione obietnice - Lancome Teint Idole Ultra 24H Foundation

Wszyscy mają bloga, mam i ja! ;-) Skusiłam się wreszcie, uwielbiam kosmetyki, lubię ich używać, lubię też czytać rzeczowe recenzje i takie właśnie sama mam nadzieję pisać. Liczę na to, że starczy mi czasu i zapału, zwłaszcza, że z tym ostatnim bywa  u mnie krucho ;o)
 
zdj. google
Na dzień dobry opiszę nowość, która wzbudziła spore zainteresowanie głównie za sprawą obietnic producenta. Mowa o podkładzie Teint Idole Ultra 24H Foundation, który - ponoć po latach badań - marka Lancome zaproponowała swoim klientkom. Kosmetyk ma łączyć w sobie trwałość, krycie i pielęgnację. Dzięki technologii EternalSoft, podkład Teint Idole Ultra 24h walczy z oznakami zmęczenia. Bez konieczności poprawy makijażu, cera pozostaje wygładzona, ujednolicona i nieskazitelna (za lancome.pl).  Dodatkowo posiada filtr przeciwsłoneczny SPF 15. 
 
Z moich doświadczeń wynika, że dobre krycie niekoniecznie idzie w parze z pielęgnacją, tym bardziej ciekawa byłam tego cuda, zwłaszcza że pierwsze recenzje brzmiały obiecująco. Firma Lancome pokusiła się o zaoferowanie niespotykanie szerokiej gamy kolorystycznej w aż 50 odcieniach, w tym 15 przeznaczonych na rynek europejski. Moim zdaniem kolorówka dystrybuowana na rynek Polski wciąż jest zbyt ciemna, teoretycznie zaczyna się od odcienia 005 Beige Ivore, a w praktyce najjaśniejszy jaki znalazłam  w perfumeriach to 010 Beige Porcelain (wpada w róż) i 01 Beige Albatre (neutralnie beżowy), na który ostatecznie się skusiłam. Podkład zamknięty jest w miłym dla oka flakoniku z pompką, która pozwala na precyzyjne dozowanie kosmetyku.  Zapach zupełnie mi nie odpowiada, jest ciężki i duszący, zakochana w melonowym aromacie Skin Illusion Clarinsa mocno się rozczarowałam. Niemniej spotkałam się też z opiniami, że jest po prostu różany. Być może, widać wolę ogórki ;-)

zdj. google
 
Podkład ma lekką, ale jednocześnie dość treściwą konsystencję. Nakładam go pędzlem typu flat top i tak aplikowany świetnie wtapia się w skórę. Nie ma mowy o pudrowej woalce - przy dobrze dobranym odcieniu i minimalnej ilości na twarzy efekt jest na tyle naturalny, że można się pokusić o określenie make up - no make up. Jest przy tym niesamowicie wydajny, porównując ilość potrzebną do pokrycia twarzy tym podkładem, a moim ulubieńcem - Skin Illusion Clarinsa, Lancome wygrywa w przedbiegach. Kryje przyzwoicie, ale daleko mu do krycia oferowanego przez podkłady typu Colorstay Revlona, czy Double Wear Estee Lauder. Teint Idole Ultra 24H Foundation  całkiem nieźle dopasowuje się do koloru skóry (miałam okazję to sprawdzić, bo jednak odcień, który posiadam wiosną był jeszcze nieco zbyt ciemny, a przy pierwszych testach nie chciało mi się czekać lata) i nie ciemnieje w ciągu dnia. Dodatkowo, zgodnie z obietnicą producenta, podkład zapewnia satynowy mat przez wiele godzin. Nie używam na co dzień pudrów sypkich, więc nie jestem w stanie określić jak zachowuje się w połączeniu z nimi, ale wydaje mi się, że sam w sobie na tyle dyscyplinuje skórę, że stają się one zbędne. Na tym nie koniec jego zalet - podkład rzeczywiście jest trwały, nie straszny mu upał czy dotykanie twarzy, pozostaje na swoim miejscu aż do demakijażu.

Czy pielęgnuje? Nie do końca, ja raczej mam wrażenie lekkiego wysuszenia skóry, niemniej odpowiednio nawilżający krem szybko radzi sobie z tym dyskomfortem, a dla mnie to stosunkowo niska cena za perfekcyjny wygląd skóry przez cały dzień. Nie zapycha i raczej nie uczula - testowany dermatologicznie. Cena - ok 160 zł.
 
Polecam, jest to świetna alternatywa na lato, podkład lekki, niemal niewidoczny, a przy tym trwały i oferujący stosunkowo dobre krycie. 

 
 

3 komentarze:

  1. masz fajny styl recenzowania, prosty, czytelny, jasny. czekam na więcej! :) uściski

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja kupilam zwykly Teint Idole Ultra 14 h za 19 euro;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za recenzję - szukałam rzetelnej opinii na temat tego podkładu - fajnie, że do Ciebie trafiłam :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym myślisz :-)